piątek, 4 stycznia 2013

Od Ashfur'a

Obudziłem się wczesnym rankiem.Już zacząłem myśleć o pięknej Vivaldi.O tamtym wieczorze..kiedy sturlałem się po wzgórzu i kiedy zacząłem kichać bo powąchałem kwiatki.Ach...to było COŚ.
-Ashfur?-spytała jeszcze pół-śpiąca Vivaldi.
-Tak?
-Gdzie idziesz?
-Przynieść Ci śniadanie.-powiedziałem z uśmiechem.Viv też się uśmiechnęła przez sen.Wyszedłem z jaskini i od razu przede mną przebiegł jeleń.
-Mam Cię!-krzyknąłem i skoczyłem na jelenia.Potem zaniosłem go do jaskini gdzie Viv już wstała.
-Szybko poszło.-powiedziała uśmiechając się.
-No wiesz.Ma się to szczęście.-powiedziałem.Potem ją pocałowałem i zaczęliśmy jeść.Cały wieczór spędziliśmy na hasaniu po łące.Vivaldi wyglądała tak ładnie kiedy biegała ,a słońce prześwitywało jej futerko.Chciałbym żeby ta chwila nie miała końca.
-Viv?-spytałem.
-Hm?
-Pójdziemy na tamte wzgórze?
-No jasne.-powiedziała i zaczęliśmy się ścigać.Trudno powiedzieć kto był pierwszy.Na górze było dużo fiołków.Nazbierałęm kilka i wpiąłem jej we włosy.
-Wyglądasz pięknie.-powiedziałem i pocałowałem ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz