niedziela, 30 grudnia 2012

Mała uwaga

Poniższe opowiadania (dzisiejsze) są pisanie w kolejności od najnowszych do najpóźniejszych CD do dokończenia.Żeby się nie pomylić,proszę czytać od góry do dołu^^

Od Melody - CD historii Lei'ego

Zastanawiało mnie co działo się Lei'em.Znikną na kilka dni a w końcu wrócił.Opowiedział co przeżył,widział itp.
-Lei,dobrze że o tym powiedziałeś.A teraz chodź odpocząć.Pewnie jesteś wykończony.
-A jakże.Ledwo stoję.
Zaśmiałam się.W końcu wrócił do siebie.

Od yamisa - CD historii Shayli

-No ale żyję.-odparła wadera
-A mogło skończyć się inaczej.No dobra,wracajmy na tereny watahy.
Bez słowa ruszyliśmy.Po chwili znaleźmy się na terenie watahy i skierowałem się do swojej jaskini.Wszyscy w sumie już spali,więc dołączyłem do nich.

Od Melody - CD historii Seyoly

-Tak,można dołanczać.
-Naprawdę?
-Tak.A teraz chodź,wyglądasz na zmęczoną.
Pokazałam jej jaskinie a po chwili wadera już weszła i zasnęła.Biedna.Powinna się porządnie wyspać...

Od Melody - CD historii Leonarda

-Byłabym szczęśliwa synku.A czemu pytasz?
-Trine...
-Jesteście razem?
-I jest w ciąży.
-To fantastycznie dziecko!Gratuluje i powodzenia ze szczeniaczkami.-zażartowałam

Czynna!

W końcu otwieram znowu watahę aby mogła funkcjonować!Także można już przysyłać opowiadania!

niedziela, 23 grudnia 2012

Ważne!

Z powodu świąt informuje o tym,że wataha będzie nieczynna na kilka dni.
Wesołych świąt!!

Wasza Samica Alfa-Melody

sobota, 22 grudnia 2012

Uwaga!

Teraz Shinigami, Tajga i Leonardo - posiadają nowego właściciela.
Tzn, zmieniam konto. znajdziecie mnie pod nickiem Mezume Black Wolf.

                                                                                        Pozdrawiam ;)

piątek, 21 grudnia 2012

Od Picalla - CD historii Evee

Poszedłem spać z poczuciem winy, że Evee była świadkiem mojej głupiej kłótni z Tsume. Nie chciałem, by tak wyszło, ale cóż... Oby dwaj jesteśmy porywczy. Poszliśmy z moją partnerką spać.

~cała noc mija~

Gdy rano się obudziłem postanowilem jakoś wynagrodzić Evee moje zachowanie. Pobiegłem do lasu i upolowałem najbardziej apetycznego (tak wyglądał) królika. Jednak pomyślałem ~Jeden nie wystarczy.~ więc upolowałem jeszcze jednego. Zrobiłem ognisko i nadziałem mięso na patyki, by wisiało nad płomieniami.Zacząłem zdzierać futerko i nasmarowywać je sokiem z jagód, malin, żurawin i mięty. Gdy się piekł zapach był powalający. Po pieczeniu zaniosłem je do jaskini. Moja ukochana natychmiast otwarła oczy, gdy tylko podstawiłem jej go pod nos:
- Co za cudowny zapach? - zapytała wstając.
- Na śniadanie króliki. - uśmiechnąłem się.
- Dzięki jesteś cudowny. - zaczęliśmy się całować po czym, zabraliśmy się za jedzenie.
- Mmmm...dobre te króliki...
- A nie mówiłem?
- Heh racja.
Gdy już zjedliśmy postanowiliśmy przejść się, gdzieś. Pierwsze miejsce to wodospad. Tam kąpaliśmy się w wodzie, pryskaliśmy i całowaliśmy namiętnie. Później odwiedziliśmy łąkę, a tam leżeliśmy wpatrując się w niebo i dyskutując jakie kształty mają chmurki.
- A wiesz... Ta mi przypomina tonącego Titanica. - odparłem.
- Hmmm... Gdzie widzisz Titanica?
- No tam jest dziób, a tam rufa statku. - dodałem wskazując jej łapą.
- W sumie, tak. - powiedziała i znów zaczęliśmy się całować.

<Evee, dokończ>

środa, 19 grudnia 2012

Od Sam - CD historii Blow'a

-Pamiętasz jak mówiłam że kocham ciebie jak brata ?
--Pamiętam.
-Kiedy nie było ciebie przy mnie zrozumiałam że zajmujesz w moim sercu szczególne miejsce i że kocham ciebie mocniej niż brata- przytuliłam go mocniej.
--Też tak czuje że jesteś dla mnie bardzo ważna.
-Ale ja zdaję sobie sprawę że ty kochasz Falixy - odepchnęłam go lekko od siebie- i z resztą widzę że Katrina jest w tobie zakochana- odwróciłam się do niego plecami.
--Ale ty jesteś dla mnie ważniejsza do nich, proszę zrozum to- przytulił mnie.
Szybko się odwróciłam i pocałowałam Blow' a w usta. Blow upadł na plecy a ja leżałam na nim.

http://th03.deviantart.net/fs71/PRE/i/2010/315/0/9/and_when_you_smile_by_nekochank-d32nh1l.jpg

-Prze... przepraszam.

<Blow? :3>


wtorek, 18 grudnia 2012

Przepraszam!

Wiem,że pewne osoby czekają na mój ciąg dalszy ale nie mam czasu.Jedyne co mogę zrobić to wstawiać wasze ale nie mogę napisać swoich CD.Liczę na wasze zrozumienie.


                                                                                                       Wasza samica alfa,
                                                                                                                Melody

Od Blow'a - CD historii Sam


--Może to głupie ale dziwnie się czuje
-Hę?
--Jestem obok osoby która zawsze przy mnie była
-Chyba się źle czujesz,przecież zawsze tak było...
--Niby zawsze tak było,ale zawsze coś musiało nas rozdzielic
-Blow?
--Zawsze stał ktoś inny,jak nie po mojej stronie to po twojej
-Niby mówisz strasznie,kiedyś się bałam,dziś nazywam to tylko rutyną.
--Cieszę się
-Powiedz mi przynajmniej dlaczego masz taki ton?
--Gdybyś umiała mi czytac w myślach tak jak ja tobie było by łatwiej-Sam wtuliła się w niego
--Może one będą miały mi to za złe...ale...
Pocałował ją.
--Pamiętasz mówiłem ci to już kiedyś...
-Zawsze coś stało na przeszkodzie
--Będę walczył-wtrącił

<Sam?>

Od Blow'a - CD historii Katriny


--Nie zmieniłaś się
--Walczysz,nawet jako przegrana
-Co?!Jak możesz tak mówic?!
--Przestań,widzę wszystko czego nie masz odwagi powiedziec.
--Nie zapominaj że w PlaceForDark byłem tylko marnym przywódcą zabijającym samego siebie od środka.
-Co chcesz przez to powiedziec?
--Wiedziałaś co to jest Neko,co to są ludzie.Tylko nie mogłaś sobie o tym przypomniec.Raniłem cię,wiem o tym.
Katrina zaniemówiła.
--Córka mojej przyjaciółki?Ojca nie pamiętasz?
--A może Lucuś,może Biały?
-O czym ty mówisz?!
Przed nimi ukazała się wilczyca

--Witaj Mzimu,miło cię zobaczyc
M-Zostawiam ci w opiece moją córkę.Traktuj ją jak mnie kiedyś.
--Trochę smutne pożegnanie
--Nic nie mów widzę to.
M-Nie zmieniłeś się ani trochę.
--To raczej dobrze
M-Córciu trzymaj się.
-M-Mamo?
M-On się tobą zajmie,tak jak mną kiedyś.
Samica znikła.
--A więc nie wszystko straciłem.Co prawda trochę smutne pożegnanie ale nie gardzę.
-Kim dla ciebie była moja mama?-zapytała cicho
--Dobrą przyjaciółką

<Katrina?>

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Od Sam - CD historii Blow'a


-A może przypomnimy stare czasy na polowaniu ?
--Heh czasami mi się wydaje że ty też czytasz w moich myślach.
-Ha a skąd wiesz że tak nie jest ?- lekko się z niego naśmiewałam.
--Ej no nie strasz mnie.
-Oj tylko tak się nabijam- śmieliśmy się.
-To jak idziemy ?
--Jasne.
Wolny marsz, po chwilki zamienił się w szybki bieg. Dobiegliśmy do lasu.
--To jak na co polujemy ?- popatrzył się na mnie.
-A może teraz ty wybierzesz ?
--A co tobie się znudziło ?
-No tak trochę- uśmiechnęłam się.
--To może na..... jelenie aksis.
-Może chociaż na pięć minut nie czytać w moich myślach ? -zapytałam z ironią.
--A co myślałaś o nich ?
-Tak.
--Uwierz mi że nie muszę czytać w twoich myślach żeby o tym wiedzieć.
-Hę ?
--Po prostu już bardzo dobrze ciebie znam- uśmiechnął się słodko.
--To zaczynamy ?
-Okey.
Zaczęliśmy polowanie. Tak jak zwykle praca zespołowa nie sprawiałam na żadnych kłopotów, gorzej z łapaniem zwierząt. Po naprawdę długiej gonitwie odpuściliśmy.
--Wyszliśmy z formy- mówił zdyszany.
-Może następnym razem.
--Idziemy odpocząć ?
-Na łąkę ?
--Czemu nie.
Ruszyliśmy w stronę łąki.

<Blow :3>

Od Silverstream - CD historii Saphiry


Z samego ranka wybiegłam z jaskini. Rex poszedł na polowanie, więc miałam trochę czasu zanim wróci. Poszłam na polanę. Tuż koło lasu zobaczyłam niedźwiedzia. I nie zainteresowała bym się nim, gdyby nie dwójka szczeniaków, które były tuż przy nim. Pobiegłam na niedźwiedzia. Skoczyłam na niego, i wbiłam kły w jego szyję. Krew trysnęła strumykiem. Przynajmniej byłam pewna, że maluchom nic się nie stało. Stały i patrzyły się na mnie.
-Co wy tu robicie?-spytałam.
-Przyszliśmy podrażnić niedźwiedzia-Odpowiedział jeden ze szczeniaków.
-Gdzie wasi rodzice?
-Nasza mama ma na imię Saphira-odpowiedział drugi. To mi wystarczyło. Wzięłam je w pysk i popędziłam w kierunku jaskiń. Znalezienie właściwej nie zajęło mi dużo czasu. Wbiegłam do niej, a w środku zastałam Saphirę.
-te łobuziaki są twoje?-spytałam, wypuszczając szczeniaki z pyska.
-Tak to są moje dzieci.Co znowu zrobili?!-spytała, patrząc na maluchy ze złością.
-Drażnili niedźwiedzia....-nie dokończyłam, bo mi przerwała.
-Drażniliście niedźwiedzia!Wiecie czym to się mogło skończyć!!!!-wrzasnęła na nich. Szczenięta patrzyły na nią wielkimi oczami. Miałam przeczucie, że wiedzą-Mógł was zabić!
-Ale nie zabił...-powiedział e... chyba Olimp.
-Po za tym było całkiem fajnie-odparł Dragon.
Widziałam, że Saphira zaraz zacznie krzyczeć, więc spokojnie wyszłam. Faktycznie. Nawet w naszej jaskini, która była sporo dalej było ją słychać. Ale rozumiem ją. Też bym się wściekła, gdyby moje szczeniaki tak rozrabiały.

Od Saphiry-Z pamiętnika Saphiry Część 3/4

Byłam zdruzgotana.Co prawda TEN morderca nie żył ale zabił też moją rodzinę.Nie wiedziałam co robić,-może założę własną watahę?-powiedziałam do siebie.I tak mijał dzień za dniem byłam bardzo samotna,marzyłam o jakimś towarzystwie nagle zza krzaków wyskoczył niedźwiedź -Poddaj się albo zginiesz!-powiedział do mnie-To się jeszcze okaże!-warknęłam.Miałam już serdecznie dosyć tego,że każdy niedźwiedź chciał mnie zabić.Rzuciłam się na niego ale napastnik odparł atak.Powtórzyłam go jeszcze kilka razy ale bez skutku.Nagle zza drzewa wyskoczył jakiś wilk,wyglądał on mniej więcej tak:



Wilk natychmiast pokonał niedźwiedzia.Gdy zwierze było już martwe podszedł do mnie i zapytał
-Nic ci nie jest?-zapytał czule
-Nie.....a tak w ogóle to kim jesteś?zapytałam
-Przepraszam,że się nie przedstawiłem.Jestem Blodspil,a ty?
-Ja jestem Safira,i miło mi cię poznać Blodspil
Co cię tu sprowadza?-zapytał
-No szukam nowego domu-powiedziałam niepewnie
-No w sumie ja też.
-Naprawdę?To może zechcesz wędrować ze mną?-zapytałam

CD nastąpi ;3




Od Rexa - CD historii Silverstream

Byłem po prostu zaskoczony. Waderą, którą pokochałem, powiedziała mi to samo, co ja chciałem powiedzieć jej. Nie wierzyłem w to. Patrzyła się na mnie tymi pięknymi oczami...
-Tak...tak, będę-byłem zdecydowany. Nie obchodziło mnie, co inni o tym pomyślą. W końcu... moja rodzina była daleko stąd. Niby jak mieliby się dowiedzieć? A Sakurra... Jej nie powinno to obchodzić. Ona jest teraz z Darrewem. Nagle... Zbliżyła się do mnie... Zarumieniłem się. W następnej chwili... Pocałowaliśmy się... Tego nigdy nie zapomnę... I ona pewnie też-Kocham Cię-powiedziałem bez wahania.
-Ja Ciebie też...-szepnęła. Tej nocy nie wróciliśmy do jaskiń. Leżeliśmy rozmawiając o przyszłości do białego rana. Postanowiliśmy, że Silverstream wprowadzi się do mnie.

Od Katriny do Blow'a

Blow siedział nad jeziorem.Ciekawe czy mnie pozna?Zaskoczyłam go.
-Hej
--Znamy się?
-Tak
--Czekaj,czekaj gdzieś widziałem te oczy!Piękne oczy...
-No,no,no...
--Mzimu?!
-Tak!-powiedziałam dumnie.
Przytulił mnie mocno.
--Brakowało mi ciebie!
-Mi ciebie też!
Przytuliłam go mocno.
--Ale co się stało?
-Zmieniłam się w Kat,tak jak ty z Tonn`ego w Blow`a.
--Rozumiem....
Przytulił mnie mocno jeszcze raz.
-Widziałam cię wcześniej.
--Nie wiem jak się bardziej cieszyć!
-Ja też nie wiem!
Przytuliłam go mocno i pocałowałam w policzek.

{Blow,napisz jak za mną tęsknisz xd}

niedziela, 16 grudnia 2012

Nowy czylonek - Moon

http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSDLpNVFvR6FCD3izUaYsmfm1U_DfWAeSL0qYJy16LOYXXrEnxUc28pkYGqcQ
Imię:Moon
Płeć:Samica
Wiek:3 lata
Cechy:Miła,szybka,zwinna,kochana,rodzinna,śmieszna,czarująca,czasem nieco podejrzliwa
Stanowisko:Opiekunka dla szczeniąt
Żywioł:Księżyc i woda
Moce:Tsunami,czytanie z gwiazd,czytanie w myślach,latanie,uleczanie,śmiertelne uderzenie,oślepiający blask.
Partner:Szuka tego jedynego<3
Rodzina:Mama Opetera,tata Haru,siostra Fiore
Historia:Wataha jej rodziny rozpadła się w jej szczenięcych latach.
Właściciel:Ala Kinga

Od Silverstream - CD historii Rexa


-Wiesz...-zaczęłam niepewnie.
-Tak?-spytał. "Silverstream, weź się w garść! Powiedz mu to!" pomyślałam.
-Dobrze mi się z Tobą spędza czas-czy ja to naprawdę powiedziałam?! TAK!!Powiedziałam!
-Wiem, mi z Tobą też-odpowiedział. Przytuliłam się do niego. Widziałam lekkie rumieńce na jego twarzy. Sama też je miałam. Słońce już dawno zaszło, a my siedzieliśmy przy jeziorku, wtuleni w siebie. Chyba naprawdę się zakochałam. W końcu nie wytrzymałam. Chciałam z nim pójść w jedno miejsce.
-Może się gdzieś jeszcze przejdziemy-zaproponowałam.
-Dobrze-przytaknął. Poszliśmy oczywiście na łąkę zakochanych. Nie wiem czy to wyczuł, ale zrobił się jakiś nerwowy. Z resztą ja też. Usiedliśmy. Przez chwilę panowała cisza. To była odpowiednia chwila.
-Rex...-zaczęłam-przez te kilka dni... Zakochałam się w tobie-jechałam prosto z mostu- będziesz moim partnerem?
<<Rex, proszę, dokończ>>

Od Sam

Dzisiaj z ran jak się tylko obudziłam postawiłam sobie mały cel, który musiałam dziś zrobić, a mianowicie chodzi o rozmowę z Blow'em. Obowiązki, które musiałam zrobić przed rozmową dłużyły się i zajęły mi pół dnia. Ale w końcu nadszedł tak wyczekiwany przeze mnie czas, ale nie mogłam go znaleźć. Całe szczęście nie zajęło mi to dużo czasu, bo znalazłam go nad pobliskim jeziorem. Tak jak zawsze pływał.
-Hej, nie przeszkadzam ?- usiadłam na brzegu.
--Hej, nie no coś ty....- odwrócił się do mnie przodem- Sam !
-Też się cieszę że ciebie widzę- uśmiechnęłam się, a on złapał mnie za nogi i wciągnął do wody.
-Ej, no teraz jestem cała mokra- lekko się śmiałam.
--Oj tam. Sam jak ja się cieszę że ciebie widzę- przytulił mnie.
-Ja też. Nie mogłam bez ciebie wytrzymać- wyszliśmy z wody.
--Nic się nie zmieniłaś.
-Ty chyba też, mam nadzieję że nadal jesteś moim rozbawionym Blow'em.
--Tak, nadal jestem taki sam.
-To dobrze, opowiadaj co u cb ?
--Wszystko po staremu.
-Nie licząc tego że nie jesteś już alfą i nie masz swojego stada.
--Może i tak , ale mam ciebie i wszystkich innych z tej watahy.
-Rozumiem. Słyszałam że kochasz się w nijakiej Falixy.
--Może, a z resztą co się czepiasz ?
-Ja tylko tak słyszałam. A co jeżeli ona tego nie odwzajemnia, albo wam nie wyjdzie ?
--To się chyba załamie.
-Nie myślałeś o tym że może twoja prawdziwa miłość jest przez cały czas obok ciebie ?

<Blow dokończysz ? :3>

Od Saphiry

Siedziałam spokojnie razem z Krossem w jaskini razem z małymi ale ciszę przerwał pisk Miji i Layli.
-Mamo!Dragon i Olimp znowu się w nas zaczynają!-skarżyły się
-Dragon i Olimp,dacie im święty spokój?
-No pewnie jak coś im się stanie to zaraz dostaję ochrzan-powiedział pod nosem Dragon
-Masz racje.-dodał Olimp
-Mamo,możemy iść na spacer-zapytał Dragon
-Oczywiście,tylko wróćcie przed zmrokiem.-powiedziałam za nimi

-No!W końcu się wyrwaliśmy spod oka naszej matki.-powiedział Olimp
-Masz racje,ciągle tylko nie róbcie tego,nie róbcie tamtego.A tfu!Mam już tego serdecznie dosyć!-Warknął Dragon
-To co teraz robimy?
-Nie wiem......może pogonimy króliki?-zapytał Dragon
-Świetny pomysł!-dodał Olimp.I zaczęli je gonić.

[Po 1godzinie]

-Ale była jatka!No normalnie uciekały aż się za nimi kurzyło!-zaśmiał się Olimp
-Normalnie ubaw po łapy!-dodał Dragon
-Ej dragon może podrażnimy niedźwiedzia?-zapytał Olimp
-Pewnie!-dodał Dragon

[Tymczasem w jaskini]

-Och..gdzie oni mogą być.Zaraz będzie ciemno a oni jeszcze nie wrócili.-powiedziałam z niepokojem,nagle do jaskini wbiegła Silverstream.
-Te łobuziaki są twoje?!-zapytała wypuszczając z pyska Dragona i Olimpa
-Tak to są moje dzieci.Co znowu zrobili?!-zapytałam patrząc na nich ze złością
-Drażnili niedźwiedzia....-Silverstream nie dokończyła bo jej przerwałam
-Drażniliście niedźwiedzia!Wiecie czym to się mogło skończyć!!!!-wrzasnęłam na nich

<<<Silverstream ,dokończ>>>



Od Evee - CD historii Picalla

Rano obudził mnie cudowny zapach.Otworzyłam oczy i zauważyłam jak Picallo przygotował króliki na śniadanie.
-Co za cudowny zapach-powiedziałam wstając
-Na śniadanie króliki-uśmiechnął się
-Dzięki jesteś cudowny-pocałowałam go
Zaczęliśmy jeść.
-Mmmm...dobre te króliki...
-A nie mówiłem?
-Heh racja
Jak już zjedliśmy postanowiliśmy się przejść i wtedy...

<Picallo? Sory że tak mało ale nie mam weny...>

Od Blow'a do Sam


--S-S-Sam?!
-Blow?!-rzuciła mu się na szyje.
--Nie sądziłem że ktokolwiek za mną by poszedł...Przepraszam...
-Wiesz że cię nie zostawię nie ważne w co byś się wpakował-zaśmiała się
--Przynajmniej mam kogoś kto będzie przy mnie,dziękuje
-Hę?Co z Kimiko ?
--Nie przyszła...Prosiłem ją...
-Przykro mi.
--Przynajmniej tu nie musimy ukrywac Neko,znaczy ludzi
-Ciężko się przyzwyczic co?
--Nie wypominaj mi tak - śmieli się jak za starych czasów
--I znowu będzie konkurencja-wyszeptał
-Nauczyłam się słyszec wszystko co wyjdzie z twoich ust przez te lata.Coś się stało?
--Niby wszystko będzie po staremu,ale będzie mi brakowało niektórych osób
-Mi też np. psychicznej osobości Mzimu, i Czarnego też.
--Może kiedyś wybierzemy się na nasze stare tereny?
-Z chęcią ale to nie teraz,choc poznamy watahę! -powiedziała słodziutko
--Sam...Nie powiedziałam ci o jednej rzeczy
-Hę?
--Dobrze pamiętasz jak mówiłem że co jakiś czas trzeba zmienic wcielenie i zacząc wszystko od początku?
-Co to ma do tej watahy?
--Ja już tu byłem,ale w innym wcieleniu.
--Nie smuc się.
-Co ale...ja nie...
--Nie widzieliśmy się kilka dni a ty zapominasz że ciągle twoje myśli wchodzą w moje?
-Czyli miałeś tu kogoś?
--Tak.
-Ten wilk był stworzeniem Neko?
--Człowiekiem.
-A jest nadal w watasze?-mówiła cicho
--Tak.
-Rozumiem-wręcz wyszeptała
--Mówili mi Tonny,nawet nie byłem 'ładny' jako wilk.
-Ale masz wspaniałą duszę.
--Nie równa się z twoją...
--Heh tylko tu tak siedzimy i gadamy,więc gdzie idziemy? ;3

<Sam? ^^>

Nowy członek - Katrina



Imię:Katrina(dla przyjaciół Kat)
Płeć:samica
Wiek:3 lata
Cechy:miła,towarzyska,czarująca,odważna,podejrzliwa,wytrzymała.
Stanowisko:wojowniczka,strażniczka
Żywioł:Woda i powietrze.
Moce: oddychanie pod wodą,przewidywanie przyszłości,kula woda,powietrzna zawierucha,śmiertelne ugryzienie,zmiana w człowieka.
Partner:Zauroczona w Blow`ie
Rodzina:Miała matkę Mzimu,ojca nie pamięta.
Historia:Porzuciła watah razem z Blow`em,rozdzielili się.
Właściciel:Adell

Jako człowiek:

sobota, 15 grudnia 2012

Od Green

Szczerze mówiąc na początku chciałam dołączyć do watahy, bo samej się włuczyć po lasach było nudno. Jednak teraz zaczyna mi się podobać. Dziś rano siaedziałam nad brzegiem jeziora i patrzyłam w swoje odbicie. Nagle zobaczyłam zamiast siebie moją siostrę. Mówiła to co krótko przed tym jak ją zabiłam ''Nie Green, to nie tak, Green proszę!''
Uderzyłam taflą w wodę i spóściłam głowę zamknęłam oczy, z których płynęły łzy.
- Coś nie tak?- usłyszałam głos za sobę.
Przestraszyłam się i zrobiłam się nie widzialna. Gdy zobaczyłam za sobą Beathan zrobiłam się widzialna.
- Wszystko w porządku.- powiedziałam ukrywając łzy.
- Czuję, że coś nas łączy..- powiedziała.- Skąd masz tą obrożę i kolczyki na uchu.- zapytała chcąc zmienić temat.
- To pamiątka po ludziach...
- Rozumiem.
- Nie tego nikt nie rozumie!
Po czym zniknęłam we mglę jak to zwykłam robić w niezręcznych sytuacjach.

Nowy członek - Green

http://img339.imageshack.us/img339/5093/dlamoniiiimejju1.jpg

Imię: Green
Płeć: samica
Wiek: 4,5 roku
Cechy: samotniczka, tajemnicza, egoistka, pesymistka, ale pomimo wielu wad nigdy nie zostawi watahy i zawsze pomoże
Stanowisko: łowca
Żywioł: mrok
Moce: niewidzialność, potrafi zabić spojrzeniem, pojawia się i znika nie wiadomo jak
Partner: szuka tego jedynego
Rodzina: sierota, nie ma nikogo
Historia: Kiedyś pewien samiec ją zdradził, a ona w złości zabiła go i jego kochankę(swoją siostrę) Z tą zbrodnię wyrzucono ją z watahy
Właściciel: Sko-czek



Od Dangera

No świetnie! Moja siostra ma już partnera a ja nie.Chciałbym znalezć partnerke.Lecz wiem że tą jedyną jest trudno znalezć.Akurat kiedy wyszedłem z jaskini rano spotkałem ładną wilczycę.
-Hej jesteś nowa?
-Tak...
-Jestem Danger a Ty?
-Samanta
-Ładne imię-powiedziałem
-Dzięki
-Oprowadzić Cię?-zapytałem
-Jakbyś mógł to tak
-W takim razie chodz
Samanta była bardzo miła.Nawet mi się spodobała.I wtedy...

<Samanta dokończ>

Od Vivaldi - CD historii Ashfur'a

-Czy zostałabyś moją partnerką? zapytał
Kąpletnie mnie zatkało , ja ? nie wierzyłam w moje szczęście
-Tak , oczywiście - i skoczyłam na Ashfura całujac go przy tym

<Ashfur , cd?>



Nowy członek - Samanta

http://picsrv.fora.pl/images/avatars/w/wilki94/20548303524a67387ebe492.jpg
Imię: Samanta
Płeć: Samica
Wiek: 3 lata(nieśmiertelna)
Cechy: Odważna, lojalna, opiekuńcza, sprytna, zwinna, niezwykle szybka, sympatyczna, zabawna, czuła
Stanowisko: Strażniczka
Żywioł: Cień, śmierć
Moce: Może zmienić się w człowieka, nieśmiertelność, potrafi czytać z gwiazd, może kontrolować nastrój innego wilka, panuje nad cieniami (demonami), ukryte ostrze
Partner: Szuka
Rodzina: Córka- Triniti, syn- Daynamo
Historia: Poprzednia wataha się rozpadła, a ona przybyła tu dzięki jej przyjacielu Blow'owi
Właściciel: emi507

Wygląd jako człowiek:
http://th09.deviantart.net/fs71/PRE/i/2010/215/8/d/Regressive_Countdown__3_by_NeKoChAnK.jpg


Od Rexa - CD historii Silverstream

Dosłownie zwaliła mnie z łap. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Była naprawdę niesamowita. Po tak długim czasie... znowu się zakochałem. Zaśmialiśmy się z tego wypadku. Pomogłem jej wstać. Wiem, trochę za szybko się zakochałem ale... Nic na to nie poradzę. Ona jest piękna. Nie tylko z wyglądu... Wiedziałem, że nie mogę jej teraz powiedzieć swoich uczuć. "To jeszcze za wcześnie! Poczekam z tym puki nie będę pewny" postanowiłem. Musiałem mieć w końcu pewność, czy ona czuje to samo do mnie. Gdy doszliśmy w końcu nad jeziorko było ciemno. Zakradłem się do niej od tyłu i...
-BUU!!-krzyknąłem. Przestraszyła się i wpadła do wody. Wynurzyła się, kaszląc.
-Ach, tak?!-powiedziała. Chwyciła mnie łapami i wciągnęła do wody. Była lodowata, ale dało się wytrzymać. Ganialiśmy się tak do północy. Potem wyszliśmy i otrzepaliśmy futra. W świetle księżyca była jeszcze piękniejsza. Kiedy wracaliśmy, wciąż się na nią patrzyłem. Nie mogłem z niej spuścić wzroku samowolnie. Spojrzała się na mnie. Nasze oczy się spotkały. Zarumieniłem się. Ona chyba też.
-Wiesz...-zaczęła niepewnie.
-Tak?-spytałem.
<<Silverstream, dokończysz?>>


Od Oriona - CD historii Thalii

Ta wilczyca były wielka. Mówiła coś, czego ja nie zrozumiałem. W pewnym momencie pomyślałem, że jest to język zwykłych wilków, ale skąd Thalia by go znała. Gdy rozmawiały ja ruszyłem z trudem mój obolały tył.ek i sunąc ciężko nogami zmierzałem tam gdzie mnie oczy niosły. Nie wiedziałem dokładnie gdzie idę. Miałem otwartą ran.ę na boku i połamane żebra. Kr.ew wypływała strumieniem. Oczy stały się jakby spowite mgłą. Strasznie kręciło mi się w głowie. W końcu nie wytrzymałem. Upadłem na ziemię i zemdlałem. Musiałem nieźle ober.wać. Jak potem mi opowiadano, szukali mnie dobrych kilka dni. A gdy mnie znaleźli nie wiedzieli, że to ja. Gdy sam obudziłem się po tygodniu (!) nie rozpoznałem się. Moja ciało musiało przejść transformację, albo ktoś rzucił na nie jakiś urok. Może przez straconą krew mój organizm wchłonął nowe k.omórki? Nie miałem pojęcia.
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTCDGZxSYZRWdBF7yEvvpG4EZDrey4cohZK99Xdj4yFH8ZngHyo
Wyglądałem niby jak wilk, ale miałem ludzkie ręce i niesymetrycznie wydłużone ciało. Ch.olera muszę to szybko odkręcić! Pobiegłem ( co wyglądało dosyć komicznie ) w stronę watahy, aby odnaleźć Thalię i wytłumaczyć jej co się stało. Odnalazłem ją przy sadzawce, gdzie próbowała złowić coś smakowitego. Szedłem w jej stronę. Chciałem się przywitać, ale zorientowałem się, że nie mogę wypowiedzieć ani słowa. Gdy odwróciła się, spytała kim jestem, ale ja nie mogłem jej wytłumaczyć. Otwierałem i zamykałem pysk, lecz żaden, choćby najmniejszy dźwięk się z niego nie wydobył. Na myśl przyszło mi jeszcze ukazanie mocy. Wyciągnąłem łapę. Kazałem w myślach jej zapłonąć, ale ona była w takim samym stanie jak przed pomyśleniem zaklęcie. Czy to było już przeliczone? Łzy popłynęły mi strugami. Thalia złapała mnie za łeb i spojrzała głęboko w moje oczy.
- Orion - wyszeptała - co ci się stało....
< Thalia dokończ >

piątek, 14 grudnia 2012

Od Picalla - CD historii Evee

Czy ja pocałowałem wilczycę z moich snów?! Tak! Ja naprawdę ją pocałowałem! Czuję się taki szczęśliwy, ale co ona na to?! Evee wtuliła się we mnie i powiedziała:
- Ja Ciebie też...bałam Ci się do tego przyznać....
- To dlatego?
- Tak,przepraszam...
- Nic się nie stało....zapomnijmy o tym
Pocałowaliśmy się jeszcze raz. Nagle poczułem dziwny przypływ energii i ciepła.
- Co się dzieje? - zapytałem. Już wcześniej się całowałem z innymi waderami, ale to nie było takie fajne, a zarazem dziwne.
- No...jesteś nieśmiertelny...
- Serio?
- Tak kochanie. - powiedziała z uśmiechem i znowu się pocałowaliśmy.
- Zaraz zaraz....jesteśmy razem więc mieszkamy w jednej jaskini?
- No chyba tak tylko w... - zacząłem. Chciałem powiedzieć, że u mnie, ale moja ukochana mnie wyprzedziła.
- W Twojej.
Po raz kolejny się pocałowaliśmy. Nasze pocałunki to nie było "cmok", "cmok" i już... Całowaliśmy się z czułością... :3 Poszedłem do naszej jaskini by zrobić miejsce dla Evee. Pobiegłem tam taki szczęśliwy na nic nie zwracałem uwagi. Myślałem o Evee i o tym co mi powiedziała "jesteś nieśmiertelny". Teraz mi się przypomniało, że ja przecież już byłem nieśmiertelny zanim ją poznałem. Ciekawe co się stanie, gdy będę nieśmiertelny podwójnie? Myślałem o Evee, aż nagle... BĘC! Wpadłem na kogoś, a mianowicie na Ofelię. Zderzyliśmy się z taką siłą, że odrzuciło nad do tyłu. Ja upadłem na ziemię, ale Ofelia na ścianę jaskini.
- Ofii ! Przepraszam! Nic Ci nie jest? - krzyknąłem i podbiegłem do niej.
- Nie, ale... Auuu. - szepnęła chwytając łapę. Miała tam paskudną ranę.
- Rany boskie, Ofii ! Nawet nie wiesz jak mi przykro. Mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytałem.
- Picallo... Nic się nie stało, to tylko zadrapanie.
- To poważne skaleczenie... Mogę ci to zagoić, ale strasznie cię zaboli.
- To lecz. - powiedziała z uśmiechem podając mi łapkę.
- Zaciśnij zęby, będzie boleć. - chwyciłem jej łapę i żywiołem światła uleczyłem ją. Widziałem po jej oczach jak ją to boli, ale po wyrazie miny udawała, że nie czuje.
- Dzięki Picallo. - powiedziała przytulając mnie i dając całusa w policzek.
- Nie obraź się Ofii, ale mogłabyś tego nie robić. Chodzi mi o całusy... Mam dziewczynę i może jej się to nie spodobać.
- Okey... Zaraz zaraz... Masz dziewczynę! Czy to Evee?! - spojrzała na mnie, a ja dumnie pokiwałem głową na "tak". - Gratulację Picallo! - krzyknęła i mnie przytuliła.
- Co ty robisz?! - warknął Tsume, który właśnie przyszedł.
- Picallo ma dziewczynę! - powiedziała radośnie Ofii.
- Go to nie obchodzi Ofii. - powiedziałem.
- Nie mów do niej Ofii. - warknął basior.
- Pozwoliła mi. - odparłem nadal spokojny.
- Ale ja ci nie pozwalam. - strasznie złościła go moja pewność siebie.
- Ale Ofii pozwoliła. - ciągnąłem.
- Ale to moja wadera więc się odwal od nas.
- Od kiedy samice są czyjąś własnością, co? Ona może być twoją dziewczyną lub partnerką, ale nie należy do ciebie.
- Właśnie... - poparła mnie cicho Ofii.
- Po czyjej ty jesteś stronie? - zapytał ją Tsume.
- Nie mów do niej takim tonem. - warknąłem.
- Powiedziałem do niej tylko "po czyjej ty jesteś stronie" to normalne pytanie.
- Dobra, nie będę was skłócał. - odparłem. Chciałem już iść do siebie.
- Tak! Idź już do tej swojej dziewczyny! - krzyknął drwiącym głosem.
- Nie wasz się tak mówić o Evee! - warknąłem do niego.
- Chłopaki wyluzujcie... - powiedziała Ofii wchodząc między nas.
- Ofii proszę idźcie już, bo nie ręczę za siebie. - szepnąłem próbując się uspokoić.
- Okey... Tsume słyszałeś. Chodźmy. Nic się nie stało.
- ON nie będzie mi mówić co mam robić. - warknął Tsume.
- Nie mówię. Chce, żebyś wziął swoje 4 litery i spier****ł stąd. - warknąłem.
- Lepiej schowaj język za zębami! - w tej chwili przyszła Evee.
- Co tu się dzieje?! - powiedziała Evee stając przy Ofii.
- Mówiłam żeby przestali. - powiedziała Ofelia.
- O co chodzi Picallo? - zapytała moja ukochana.
- O nic... Ten tutaj basior po prostu nie wie jak się odzywać wobec damy, więc daje mu kilka wskazówek.
- Ty? Mi? Wskazówki? Jeszcze czego?! Do lepszych się nie porównuj.
- A niby czemu lepszy...? A dobra już wiem... Uważasz, że jesteś lepszy, bo twoja dziewczyna to młoda alfa? Teraz wszystko jasne...
- Nie o to chodziło. - szepnął zatkany.
- Wiem, że nie o to chodziło. Powiedziałem to i żałuję, ale weź już stąd idź. Ofii... Nie chcę się z wami kłócić, a zwłaszcza z tobą. Jesteś moją przyjaciółką i nie chce tego zmieniać.
- Jestem za... Idziesz, czy nie? - zapytała Ofelia Tsume.
- Jutro jeszcze pogadamy i wszystko sobie wyjaśnimy. - powiedziałem do Tsume.
- Okey... - krzyknął.
- Nie rozumiem... - szepnęła Evee.
- Czego?
- Przed chwilą zdawało się, że rzucicie się sobie do gardeł, a teraz tak po prostu sobie rozmawialiście?
- No cóż... Jesteśmy basiorami, nie trzymamy za długo urazy... No chyba, że chodzi o waderę.
- Aha... - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam, że pokłóciliśmy się przy tobie. Nie chciałem by tak ten dzień wyglądał. Z natury nie lubię być wredny, ale... To Tsume. Sam zaczął.
- Dobra, nie ważne... Zapomnijmy o tym. - powiedziała Evee. - To jak? Mogę wejść?
- Jasne... To teraz twój dom. - gdy weszliśmy okazało się, że jest tutaj mnóstwo miejsca... Kiedy ja to posprzątałem? - pomyślałem. Nawet mchu starczyło na dwie osoby. Jedna część by się położyć, a druga by się przykryć. Obydwoje byliśmy zmęczeni dzisiejszym dniem, a właściwie kilkudniowym spacerem. Położyliśmy się i przykryliśmy się mchem jednak żadne z nas, mimo zmęczenia nie potrafiło usnąć:
- O czym myślisz? - zapytała mnie Evee.
- O twoich słowach.
- Jakich?
- No wiesz... Po pierwszym pocałunku powiedziałaś "jesteś nieśmiertelny".
- No tak i co w związku z tym?
- Bo widzisz... Ja się urodziłem nieśmiertelny.
- Co? - zapytała zdziwiona. - Nie wiedziałam... Ja też się urodziłam nieśmiertelna.
- Heh... Możemy mieć pewność, że nasze szczeniaki też będą, bo w moich genach jest tak, że nieśmiertelność jest dziedziczna. - powiedziałem i szybko dodałem. - Oczywiście mówiąc "nasze szczeniaki" mam na myśli przyszłość.
- Tak wiem... - odparła.
- Eh... Jak to jest, że się we mnie zakochałaś... Nadal nie mogę uwierzyć. - szepnąłem.
- Heh... No cóż... Uhhh... - ziewnęła Evee.
- Idziemy spać?
- Jestem za... - powiedziała Evee przybliżając się do mnie i wtulając w mój tors.
- Dobra noc kicia... - powiedziałem zamykając oczy.
- Dobra noc skarbie....

< Evee, może opowiesz co było rano >

Od Ashfur'a - CD historii Vivaldi

Upolować jest łatwo.Gorzej zaciągnąć na kolację.
-Vivaldi...
-Tak?
-Eee....
-?
-Czy....czy...co ja robię!?
-Wysławisz się?
-Czy zostałabyś moją partnerką?-zapytałem szybko.Czułem że jestem ostro czerwony.Nieżle pojechałem.

Vivaldi,co ty na to?<


Od Vivaldi - CD historii Ashfur'a

-Czy poszłabyś ze mną na kolację?- zapytał Ashfur
Przyznam że troche mnie zatkało
-No pewnie z chęcią - odpowiedziałam szczęśliwa
-To przyjde po ciebie chwile przed zachodem słońca
-Ok- dwie godziny później Ashfur po mnie przyszedł i poszliśmy na kolacje był piękny wschód słońca , a Ashfur upolował pysznego jelenia siedzielismy tak gdy nagle Ashfur...

<Ashfur , cd ? i tak apropo uwielbiam jelenie XD>


Od Evee - CD historii Picallo

Rozpaczałam nad tym ze uciekłam od Picalla.Kochałam go.Co on sobie o mnie pomyśli? Pewnie teraz ma mnie za idiotkę...Nagle zauważyłam jak stoi niedaleko...
- Evee proszę...-zaczął
- To ja proszę, odejdź. - nalegałam
- Nie. - odpowiedział. Złapał mnie za moją lewą przednią łapę, odwrócił do siebie, prawą łapą chwycił mnie w talii i przyciągnął bardzo blisko siebie i... pocałował. Był to długi i czuły pocałunek. Gdy nasze wargi się "rozerwały" szepnął mi na ucho.
- Kocham Cię...
Czułam się szczęśliwa
-Wtuliłam się w niego
-Ja Ciebie też...bałam Ci się do tego przyznać....
-To dlatego?
-Tak,przepraszam...
-Nic się nie stało....zapomnijmy o tym
Pocałowaliśmy się jeszcze raz.Moja mama mówiła że miała moc gdy pocałuje pierwszego wilka ten staje się nieśmiertelny.Ja tez tak miałam.
-Co się dzieje?-zapytał
-No...jesteś nieśmiertelny...
-Serio?
-Tak kochanie-powiedziałam z uśmiechem i znowu pocałowałam.
-Zaraz zaraz....jesteśmy razem więc mieszkamy w jednej jaskini?
-No chyba tak tylko w...-zaczął
-W Twojej-odpowiedziałam
Później Picallo poszedł już do naszej jaskini a ja poszłam do rodziców.
-I jak?-zapytali wszyscy
-Jesteśmy razem i mieszkamy w jego jaskini!
-Cieszymy się że jestes szczęśliwa
-Ja też...-powiedziałam i ich przytuliłam
-No to powodzenia!-powiedzieli
Wyszłam z jaskini i poszłam do mojej "nowej" jaskini.Byłam prze szczęśliwa.Przy jaskini jednak zaniepokoiło mnie to że stali tam Ofelia i Tsume a Tsume kłócił się z Picall'em
-Co tu się dzieje?!-wbiegłam między nich
-Mówiłam zeby przestali-powiedziała Ofelia

<Picallo,Ofelia,Tsume dokończcie>



Od Grace


Będąc małym szczenięciem, już przysparzałam wielu kłopotów rodzicom, potrafiłam wpaść w niezłe tarapaty, ale jakoś wychodziłam z nich cało. Było kilka nieprzyjemnych sytuacji, o których lepiej nie wspominać.. Mając zaledwie rok(a w ciągu roku w watasze wszyscy znali mnie ze swojego "talentu" do kłopotów) poczułam, że muszę wyruszyć. Nie wiedziałam gdzie, czułam tylko ochotę poszerzania horyzontów, poznawania świata.
Pewnej nocy stało się, wyruszyłam uciekła z domu. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Wyrwałam się, z mojego szarego świata gdzie wszyscy mnie pilnowali, w końcu byłam niezależna !! Musiałam radzić sobie sama, no i byłam wolna !!! Myśląc tak skakałam z radości. -Łuhuuuu- krzyczałam na całe gardło. Był środek w nocy, więc pewnie obudziłam kilka wiewiórczych rodzinek. -Ehhh... Chciałabym mieć swoja rodzinę- Myślałam. No ale to nic, trzeba zawsze znajdywać lepsze strony tego co jest. "Każdy medal ma dwie strony" Zacytowałam powiedzenie mojego ulubionego wilczego filozofa.
Wędrowałam kilka dni, przebieg każdego zapisywałam w moim notatniku, który zmieniałam w proszek i umieszczałam w moim wisiorze od matki. To była moja jedyna pamiątka po niej. Zginęła w wielkiej gonitwie człowiek-wilk, nie wiem dokładnie co się z nią stało ale mówiono, że to spadające głazy... No cóż, notowałam tak przebieg każdego dnia. Wędrowałam tak długo, w końcu straciłam rachubę. Nie wiedziałam ile dni wędruję. Ale nie przeszkodziło mi to w wędrówce. Codziennie poznawałam nowe tereny, spotykałam różne watahy. Jedne zapraszały mnie na ucztę i zapraszały do dołączenia, a inne warczały i przeganiały.
Szłam dalej.Zobaczyłam wodospad. Byłam na góże. Nie mogłam wytrzymać. Coś mnie kusiło. No i skoczyłam !!! Wpadłam w zimną i orzeźwiającą wodę. -Ile ryb !!- pomyślałam Popływałam trochę, i wygramoliłam się na brzeg. Na brzegu zobaczyłam mnóstwo wilków. Prawdopodobnie kilka par, najwidoczniej rozmawiających o ich związkach. Szczeniaki i samicę, wyglądała mi na alfę.
Wszyscy patrzyli się na mnie. Szkoda, że nie widzieli swoich min !!!
-No co??
-To było niesamowite !!- W końcu jeden z nich odezwał się.
-Hheh, no dzięki. Ale nie mogłam się oprzeć !!
-To było też niebezpieczne !!- Surowo odparła wilczyca alfa
-Trzeba żyć tak, jakby ten dzień był tym ostatnim !
Wilczyca i inne wilki byli mną najwyraźniej zainteresowanie i zaniepokojone.
-Jesteś szalona !!!Ale i odpowiedzialna, dobrze mówisz... Zechcesz dołączyć no naszej watahy ?
-Ja, ja muszę to przemyśleć.
-Zostań na noc, damy ci do dyspozycji jedna z jaskiń i zrobimy ognisko.
Na ognisku poznałam co poniektóre wilki, bo dowiedziałam się, że kilka poszło na poważne rozmowy, a inne po prostu na spacer. Przy ognisku opowiadałam szczeniakom moje historie związane z podróżą, oczywiście inne wilki też nie pogardziły opowieścią. Naprawdę mi się tam podobało.
Nadszedł ranek. Cała wataha była już na łapach.
-Melody !!!!! Zostaję u was.
Szczeniaki niezmiernie się ucieszyły, bo miałam im jeszcze dużo historii do opowiedzenia. No i może znajdę mojego "wilka" ??

Nowy członek - Grace


Imię: Grace (czyt. Grejsi albo Grejs)
Płeć: samica
Wiek: 3 lata (nieśmiertelna)
Cechy: pełna gracji (od tego jej imię) opanowana, zadowolona z życia, kochliwa, kochająca, wesoła, szalona, nieprzewidywalna, miła, opiekuńcza, pomocna, uwielbia szczeniaki, łatwo przychodzi jej zawierać nowe przyjaźnie, uwielbia kontakt z innymi wilkami, towarzyska
Stanowisko: opiekunka dla szczeniąt
Żywioł: magia, drugiego jeszcze nie odkryła
Moce: zna wiele trudnych zaklęć na każdą okazję, czyta w myślach (nie ukochanego) potrafi latać bez użycia skrzydeł, chodzi i oddycha pod wodą, manipuluje uczuciami innych wilków, rozsiewa miłość i przyjaźń, przyspiesza wzrost roślin, przywołuje rożne dziwne i przerażające demony i stworzenia
Partner: Jej marzeniem jest założyć rodzinę, szuka
Rodzina: w innej watasze
Historia: Kiedy była zaledwie małym szczeniakiem, już przysparzała wiele kłopotów rodzicom, potrafiła wpaść w niezłe tarapaty. Mając rok(w ciągu roku w watasze wszyscy znali ją ze swojego "talentu" do kłopotów) poczuła, że musi wyruszyć. Nie wiedziała gdzie, czuła tylko ochotę poszerzania horyzontów, poznawania świata. Pewnej nocy stało się, wyruszyła uciekła z domu. Podróżowała i dotarła tu.
Właściciel: lalluna

Od Silverstream

Siedziałam właśnie w krzakach, czekając na jakąś zwierzynę. Usłyszałam za sobą jakiś szelest. Spojrzałam w tamtą stronę. Przy wodospadzie siedział nieznany mi wilk. Podeszłam do niego od tyłu. Odwrócił głowę gdy byłam już przy nim. Fakt, był przystojny.
-Hej-powiedziałam-Nie jesteś stąd, co?
-Nie, muszę przyznać, że nie jestem-roześmialiśmy się.
-Jestem Silverstream-przedstawiłam się.
-A ja Rex-odpowiedział. Przyjrzałam się mu nieco bliżej. Wydawał się być miły. Kiwnęłam głową do tyłu. Poszliśmy do jaskini Melody. Rex został przyjęty do watahy. Potem poszliśmy w stronę wolnych jaskiń. Od razu wybrał tę obok mojej. Przynajmniej miałam fajnego sąsiada. Gdy wyszedł zagadnęłam do niego.
-Masz może ochotę się przejść?
-A chętnie-uśmiechnął się. Poszliśmy nad jeziorko. Szliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Miałam wrażenie, że będziemy dobrymi przyjaciółmi. Zwolniłam trochę, bo wydawało mi się, że coś słyszałam. Nie odwracając głowy tak przyspieszyłam, że aż się potknęłam. Wylądowałam na nim, wręcz zwalając go z nóg. Zaśmialiśmy się. Było mi z nim naprawdę dobrze.
<< Rex, dokończ>>

Od Picalla - CD historii Evee

Strasznie fajnie mi się spało. Było tak ciepło i przyjemnie, choć temp. spadła poniżej 0*. Gdy rano się obudziłem Evee już nie spała. Nagle przed nami pojawił się soczysty jeleń w żurawinie:
- Jak ty to? - zapytałem.
- Życzenie...
- No tak...
- Będziesz stał czy jadł bo ja jestem potwornie głodna. - powiedziała i uśmiechnęła się. Gdybym stał mógłbym powiedzieć, że patrząc na jej uśmiech miałem watę w kolanach. Po śniadanku ruszyliśmy w stronę watahy. Bałem się, że jej rodzice będą mieć mi za złe, że zabrałem ich córkę bez żadnej informacji.
- Cieszę się że wyruszyłam tu z Tobą... - powiedziała patrząc w niebo.
- Ja też... - odparłem
- Ale co?
- Też się cieszę że wyruszyłaś ze mną.
- Ja to powiedziałam na głos? - zapytała zszokowana.
- Tak... - powiedziałem z uśmiechem. Byliśmy już blisko watahy. Widziałem już wodospad.
- Może chcesz się jeszcze przejść? - zapytałem.
- Jasne...ale muszę coś załatwić może spotkamy się o...
- 20:00?
- Okey to do zobaczenia!
- Pa! - można powiedzieć, że Evee "na skrzydłach" poleciała wgłąb lasu, bodajże do siebie. Ja również rozpromieniony wróciłem do swojej jaskini. Po drodze byłem tak zamyślony o Evee, że wpadłem na Ofii i Tsume:
- Uważaj jak chodzisz. - warknął Tsume.
- Przepraszam. Ja nie chciałem, naprawdę. - usprawiedliwiłem się i chciałem pójść dalej, ale para mnie zatrzymała.
- Coś ty taki miły? - zapytał zszokowany basior.
- Em... Nie ważne. - odparłem z rumieńcami.
- Rumieńce?! - zadrwił Tsume.
- Przestań! To nic śmiesznego, że basior się rumieni... To całkiem urocze. Z resztą ty też się rumienisz myszko. - gdy powiedziała "myszko" Tsume spłonął w rumieńcu.
- Heh... - zaśmiałem się cicho lecz po chwili znów zamarzyłem o Evee i jej błękitnych oczach.
- Czyżby Picallo się zakochał? - zapytała mnie Evee... Znaczy Ofii!
- Nie... Może... Tak. - odparłem. - Muszę już iść.
Poszedłem do siebie i zacząłem myśleć (wiem... dziwne ja i myśleć) o wszystkim. Dla mnie dzisiejszy wieczór to randka, ale czy dla niej? Co taka wadera mogłaby we mnie widzieć? Nic. Ale i tak miałem zamiar powiedzieć jej dziś co do niej czuję. Zacząłem chodzić w kółko (oczywiście wejście jaskini zagrodziłem ogniem, by nikt mi nie przeszkodził):
- Evee muszę Ci coś... - zacząłem robić próby jak wyznać jej moje uczucia. - Nie... To takie oklepane. Evee kocham Cię... Nie to też głupie.
Zacząłem sobie robić takie próby, aż zorientowałem się, że jest już umówiona godzina. Szybko pobiegłem nad wodospad i zerwałem strasznie dużo mięty. Wskoczyłem do wody i jak najszybciej z niej wyszedłem (była chole*nie zimna!). Zacząłem nacierać się miętą, a gdy już nią pachniałem wysuszyłem się ogniem (nic mi nie zrobił). Gdy bylem suchy czekałem na Evee.
Po jakimś czasie ujrzałem ją... Niby wyglądała tak jak zawsze, ale dla mnie była zabójczo piękna:
-Gdzie chcesz iść? - zapytałem.
-Nie wiem może pójdziemy do lasu?
Tak jak chciała Evee poszliśmy do lasu. W połowie drogi zorientowałem się, że zmierzamy do łąki zakochanych. Świetne miejsce by wyznać jej co do niej czuję. Gdy byliśmy na łące wziąłem głęboki wdech i chciałem jej wszystko powiedzieć:
- Picallo? - zaczęła jednocześnie mi przerywając niewypowiedziane zdanie.
- Tak?
- Bo ja...
- Hmmm?
- No ten...no...
- Mów śmiało
- Ja...jestem głodna.
- Aha...to chodź do lasu coś upolujmy.
- Okey... - powiedziała i spuściła głowę.
- Coś się stało? - zapytałem zmartwiony.
- Nie...
- Evee co jest?
- Nie zrozumiesz... - powiedziała ze łzami w oczach i gdzieś pobiegła. Prawdopodobnie nad jeziorko. Pobiegłem za nią lecz ona (teraz) użyła mocy super-szybkości. Straciłem ją z oczu, ale nie poddawałem się.
Gdy byłem nad wodospadem ujrzałem ją. Leżała na ziemi maczając łapkę w wodzie. Nadal płakała, tylko czemu? Podszedłem do niej:
- Evee... - zacząłem.
- Odejdź. - powiedziała wstając na tylne łapy. Nie wiedziałem co chce zrobić lecz po chwili wysunęła skrzydła.
- Evee proszę...
- To ja proszę, odejdź. - postanowiłem coś zrobić.
- Nie. - odpowiedziałem. Złapałem ją moją lewą łapą za jej przednią lewą łapę, odwróciłem do siebie, prawą łapą chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem bardzo blisko siebie i... pocałowałem. Był to długi i czuły pocałunek. Gdy nasze wargi się "rozerwały" szepnąłem jej na ucho.
- Kocham Cię...

< Evee, proszę dokończ >

Od Rexa

Więc, zacznijmy wszytko od początku. Obudziłem się jak zwykle w mojej... co ja mówię... NASZEJ jaskini. Tak, miałem partnerkę. Miała na imię Sakurra. Sądziłem, że zobaczę ją jak zwykle śpiącą u mojego boku. Dziś jednak jej nie było. " Może poszła na polowanie" pomyślałem. Przeciągnąłem się i wyszedłem na zewnątrz. Był piękny, letni poranek. Szybko udałem się do lasu, zobaczyć czy jej tam nie ma.
Nie było jej. No nic. Może jest gdzieś indziej. Wróciłem do jaskini. Już miałem wchodzić, kiedy coś poczułem. W jaskini obok zobaczyłem ogon Sakurry. "Dziwne... Przecież to jaskinia Darrewa". Zdziwiło mnie to, bo mogło mi się przywidzieć. Podszedłem cicho i... zamurowało mnie. W środku leżał Darrew, a do niego tulił się kto?! Sakurra! Oboje podnieśli głowy i skupili wzrok na mnie. Widziałem minę Sakurry. Była bardzo zakłopotana.
-Co wy tu...-zacząłem cicho.
-Rex! To nie tak jak myślisz!-i że niby faceci to zwykle mówią??
-Gościu, odczep się. Przeszkadzasz nam-powiedział Darrew.
-Odwal się!!-krzyknąłem mu w twarz.Byłem wściekły- A ty... Jak mogłaś to zrobić?! Z nami koniec!-nie dałem jej nic powiedzieć. Rozwścieczony wybiegłem z jaskini. I tak zaczęła się moja wędrówka.
Duuuużo czasu później.
Stanąłem przy jakimś wodospadzie. Już praktycznie ochłonąłem z tamtych zdarzeń. Teraz nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, co nastąpi. Z rozmyślań wyrwał mnie głos dochodzący zza moich pleców. Gwałtownie się obejrzałem. Za mną stała niebiesko-biała wilczyca. Muszę przyznać, była piękna.
-Hej-odezwała się-Nie jesteś stąd, co?
-Nie, muszę przyznać, że nie jestem-roześmialiśmy się.
-Jestem Silverstream-powiedziała. Imię równie piękne, jak głos i wygląd.
-A ja Rex-odpowiedziałem. Kiwnęła głową do tyłu. Chciała, żebym za nią poszedł. Szliśmy przez łąki i las. W końcu doszliśmy do jakichś jaskiń. Weszliśmy do jednej. Siedziała tak brązowa wilczyca. Też była ładna.
-To jest Rex-przedstawiła mnie Silverstream-Melody jest alfą naszej watahy-szepnęła mi na ucho.
-Mogę dołączyć do waszej watahy?-spytałem z wahaniem.
-Jasne-uśmiechnęła się Melody-Silverstream, pokażesz mu jaskinie do wyboru?
-Tak-odpowiedziała.
Pozwiedzałem kilka jaskiń. Wybrałem tą, najbliżej jaskini Silverstream.


Nowy członek - Rex


 Imię: Rex
Płeć: samiec
Wiek: 3 lata
Cechy: spokojny, zabawny, lojalny, odważny, romantyk, miły
Stanowisko: Opiekun dla szczeniąt
Żywioł: ziemia, powietrze
Moce: może latać, chodź nie ma skrzydeł, sprawić że ziemia się rozstąpi, na jego rozkaz kawałek gruntu może wzlecieć w powietrze, zmienić się w igły wielkości pieńka, które atakują przeciwnika, wywołuje tornada
Partner: zakochany w Silverstream
Rodzina: w innej watasze
Historia: Jak dotąd żył w innej watasze. Jednak pewnego dnia postanowił odejść, gdyż nakrył swoją partnerkę, razem ze swoim wrogiem na randce. Błąkał się, aż dotarł tu.
Właściciel: Loogan

Od Silverstream

Biegłam już kilka godzin. Mimo, że znałam ten las jak własną kieszeń, coś mnie niepokoiło. Ciągle miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Miałam tego serdecznie dość. Ciągle uciekałam przed przeszłością... A jednak... Coś nie pozwalało mi zapomnieć tej nocy, dwa lata temu. Wciąż miałam przed oczami ten ogień... Ten palący się las... Moją matkę i siostrę w płomieniach... I ojca, który mnie uratował. Ciągłe krzyki mówiące " Silverstream, uciekaj!" chodziły mi w myślach. Nie mogłam już tego dłużej wytrzymać. Zatrzymałam się. To nie miało sensu. To nie ma już sensu. Straciło go już dawno! Niedaleko zauważyłam piękne jeziorko. Postanowiłam się orzeźwić, a przy okazji oczyścić nieco umysł. Stanęłam w krzakach i rozejrzałam się. Wiedziałam, że mogę tu nie być sama. ''Możliwe, że to teren watahy''. Miałam rację. Po drugiej stronie zauważyłam waderę z kwiatkiem przy uchu. Chyba mnie zauważyła, bo obnażyła kły. Nieco się skuliłam, jednak nie ustępowałam. Zrobiłam kilka kroków na przód. Powtórzyła
mój ruch. Oczy zaczęły mi się świecić na czerwono. Czułam że ogarnia mnie wściekłość. Skoczyła na mnie. Chwilkę przed uderzeniem opanowałam się. Wylądowałam na plecach. Obwąchała mnie. Chyba wyczuła że nie jestem stąd.
-Co tu robisz?-spytała po chwili łagodnym głosem.
-Sorki, nie chciałam zakłócać odpoczynku, przyszłam się tylko napić.
-Dobrze-zeszła ze mnie- Jestem Melody.
-A ja Silverstream-przedstawiłam się-Macie tu watahę?
-Tak, mamy. A co?-chyba wiedziała, o co chcę spytać.
-Mogę do was dołączyć? Chcę uciec od mojej przeszłości.
-Spokojnie, nie ma problemu. Chodź, wybierzesz sobie jaskinię.
-E... Okej-podążyłam za nią. Po drodze widziałam mnóstwo wilków. Gdy dotarłyśmy do jaskiń, wybrałam taką, z najmniejszą ilością zakamarków. Melody poszła gdzieś, a ja ułożyłam się w jaskini. '' Teraz wszystko zacznie się od nowa'' pomyślałam, po czym zasnęłam.

Nowy członek - Silverstream


 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX3pCKXyH3Y8aq3gjidt785svAx2cO6Nw7eqWw9ka04d4GuNjMqi8N_bhq4pZNdTE3DNB0eOOCqsDvHvf6eKKAEVbZS5U7tDnDjRir4OzDdmzacuhXcRZp2bQ-x8K-WEnOPplbStfDe88/s1600/Teru.pngpng
Imię: Silverstream
Płeć: samica
Wiek: 3 lata
Cechy: szalona, miła, opanowana, często ma humorki, kochająca, podczas walki agresywna, łatwo ją sprowokować
Stanowisko: Wojowniczka
Żywioł: życie, śmierć
Moce: potrafi wskrzeszać zmarłych, zabijać wzrokiem, ale tylko gdy zechce, umie wezwać demony, które wykańczają przeciwnika, potrafi też je odwołać
Partner: szuka
Rodzina: zginęli w pożarze
Historia: Gdy miała rok, w lesie wybuchł pożar. Wiele wilków z jej watahy zginęło. Chciała pomóc matce, jednak jej ojciec ją powstrzymał i powiedział by uciekała. Po dwóch latach znalazła tę watahę.
Właściciel: HorseGirl133

Od Blow'a

--...(wypowiedź Blow'a)

Blow podszedł do samicy pijącej z jeziora.
--Falixy?-powiedział cicho i spokojne
-Tak to ja.Ty jesteś nowy w naszej watasze?
--Nie do końca taki nowy...
-Co masz na myśli?
--To ja ...
-No wyduś to z siebie
--Tonny...
-Co?Jakoś nie rozumiem?
--To ja Tonny.
-Może masz jakieś przywidzenia coś ci się może stało?
--Jak by mi się coś stało,to jakim cudem wiedziałbym jak nazywał się twój partner?
-Czyli to jednak ty?
--Tak proszę uwierz mi.
-Czemu nas zostawiłeś?
--Bezsensowna chęć władzy która mnie zniszczyła.
-Władzy?
--Własna wataha
--Rozwiązywanie bezsensownych problemów innych mnie przerosło. Melody jest bardzo silna.
--W każdym razie dusza została a ciało i imię się zmieniło,przepraszam...

<Falixy proszę ? ;3 >



Od Evee - CD historii Picallo

To miejsce było magiczne.Cały czas się dopytywałam o co prosi Picallo.Powiedział że chce aby w noc było ciepło ale chyba myślał o czymś innym.Powiedziałam mu że nie wolno mówić życzeń na głos bo się nie spełnią.Później zaczęliśmy się gonić, skakać po sobie i dokuczać, ale w przyjacielski sposób. Wieczór minął na fajnie. W nocy Picallo położył się obok mnie a ja obok niego. Podziwialiśmy to miejsce...Było ono magiczne.Picallo przypomniał sobie to miejsce
- Znam to miejsce... To Stonehenge. - powiedział nagle Picallo
- Skąd wiesz?
- Byłem tu kiedyś, ale w nocy. Dlatego nie potrafiłem sobie przypomnieć.
- Aha... - powiedziałam ziewając.
- Może pójdziemy poszukać miejsca do snu? - zapytał
- A możemy spać tutaj? Jest tak fajnie...-uśmiechnęłam się
- Okey... - powiedział i... pocałował mnie w czoło!
Serce mi zaczęło mocniej bić i się zarumieniłam.Później poszliśmy spać.Spaliśmy blisko siebie.Nawet to było miłe i fajne.Co dziwne była noc i wszędzie było zimno a tutaj ciepło i przyjemnie.Cieszyłam się że mogę tak spędzać czas jednak martwiło mnie to że rodzice niewiedzą gdzie jestem.Mam nadzieję że nie będą źli.Picallo już dawno usnął a ja nie.W końcu jednak usnęłam.Rano obudziłam się potwornie głodna.Z resztą nie tylko ja.
"Chcę aby leżał tu upolowany jeleń"-pomyślałam
Chwilę później życzenie się spełniło.
-Jak ty to?
-Życzenie...
-No tak...
-Będziesz stał czy jadł bo ja jestem potwornie głodna-uśmiechnęłam się
Zjedliśmy jelenia a potem ruszyliśmy w drogę.Przy Picallu czułam się inaczej.Byłam sobą a nie tak jak przy niektórych.Dobrze się z nim dogadywałam a tak dobrze się dogaduję z rodziną i nim i alfami i chyba nikim więcej...Zawsze mi było smutno że miałam mało przyjaciół ale od kiedy moim najlepszym przyjacielem został Picallo nie czułam tego...czułam teraz szczęście.
-Cieszę się że wyruszyłam tu z Tobą...-powiedziałam patrząc w niebo
-Ja też...-odparł
-Ale co?-zapytałam
-Też się cieszę że wyruszyłaś ze mną
-Ja to powiedziałam na głos?
-Tak...
Lekko się zarumieniłam.Miło spędzaliśmy czas.Byliśmy już blisko watahy.Nawet już było widać wodospad.W końcu byliśmy już w watasze nad wodospadem
-Może chcesz się jeszcze przejść?-zapytał Picallo
-Jasne...ale muszę coś załatwić może spotkamy się o...
-20:00?
-Okey to do zobaczenia!
-Pa!
Pobiegłam do jaskini.Mama siedziała smutna.
-Już jestem!
-Evee!-krzyknęli wszyscy i mnie przytulili
-Gdzie byłaś?-dopytywali się
-Na kilku dniowym spacerze z..-zaczęłam
-Z?-pytali
-Picallem...-powiedziałam i bałam się reakcji rodziców
-Ufff...
-Huh?-zapytałam
-Z Picallem nic Ci nie grozi więc jesteśmy spokojni-powiedzieli
-Ahaa...okey...-powiedziałam zdziwiona tym co mówią rodzice
-Jeszcze dzisiaj się z nim spotkam!-powiedziałam szczęśliwa
-Czy Ty się nie zakochałaś?
-Może trochę...
-Życzę powodzenia już nie przeszkadzamy zaraz 20:00
Zaczęłam się wybierać.Umyłam dokładnie futerko i wyczesałam.Później wytarzałam się w różnych kwiatach i zapachach.Jeszcze kilka poprawek i już.Cieszyłam się że idę na to spotkanie bo według mnie to trochę jak randka.Wyszłam z jaskini i poszłam nad wodospad.Picallo już czekał.Uśmiechnął się a ja jak zwykle się zarumieniłam.
-Gdzie chcesz iść?-zapytał
-Nie wiem może pójdziemy do lasu?-powiedziałam ponieważ chciałam żeby jednak między nami coś zaiskrzyło a najbliżej łąki zakochanych znajduje się las.Chodziliśmy tak dłuuuuuuugooooo i rozmawialiśmy.Nie daleko była już łąka zakochanych.Planowałam że jeśli on mi nie powie że mnie kocha to ja mu to powiem.A jeśli odmówi to trudno...Nagle znaleźliśmy się przed łąką zakochanych i jak wcześniej popatrzyliśmy na siebie.Trwała niezręczna cisza a ja czekałam.W końcu miałam to powiedzieć:
-Picallo?
-Tak?
-Bo ja...
-Hmmm?
-No ten...no...
-Mów śmiało
-Ja...jestem głodna-powiedziałam rozproszona
-Aha...to chodź do lasu coś upolujmy.
-Okey...-powiedziałam i spuściłam głowę
-Coś się stało?
-Nie...
-Evee co jest?
-Nie zrozumiesz...-powiedziałam ze łzami w oczach i uciekłam nad jezioro.Nie mogłam mu tego powiedzieć i nawet nie wiem czemu.Wszystko było dobrze a ja to zepsułam...

<Picallo dokończ>

Od Ashfur'a - CD historii Vivaldi

Vivaldi biegała wesoło po łące.Przypatrywałem się jej z uśmiechem.Widać że była szczęśliwa.Miło było z nią spędzać czas.
-Vivaldi?
-Tak?
-Eee...no bo...czy...
-Tak?
-Czy poszłabyś ze mną na kolację?

Vivaldi,lubisz jelenie?<


Nowy członek - Blow


http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2010/353/3/3/33041ac1b454c362444fb7a0da8c3ecb-d356m59.png

Imię:Blow
Wiek:3 lata(nieśmiertelny)
Płeć:Samiec
Cechy:Waleczny,rodzinnny,silny,sprytny,odważny, zwinny,lojalny,waleczny,troskliwy,opiekuńczy
Stanowisko:Szpieg
Żywioł:Woda,Mrok
Moce: Możliwośc zamiany Człowieka, nieśmiertelność,oddychanie pod wodą, niewidzilnośc,władanie umysłem innego wilka,możliwośc zmiany postaci,wykrywanie istot żywych w promieniu 2 km,ukrtyte ostrze
Partnerka:Zakochny w Falixy
Rodzina:Zostawił swoją watahę wraz z rodziną
Historia:dawniej był w watasze jako Tonny,wrócił pod inną postacią ze względu na ukochaną Falixy.Wraca mając nadzieje że ktoś mu wybaczy...
Właściciel: jukatan666

Wygląd jako człowiek:

czwartek, 13 grudnia 2012

Od Vivaldi


Chodziłam sobie po lesie w głebokim zamysleniu , a mianowicie myślałam o Ashfurze nie wiem czemu o nim myslałam jakos tak wyszło , gdy nagle wpadł na mnie jakiś wilk a mnie odbiło
-Oj przepraszam nic ci nie jest Vivaldi ?
-Nie, wszystko dobrze o to ty Ashfur co tam u ciebie troche dawno sie nie widzielismy
-No pare dni sie nie widzielismy , no u mnie dobrze a u ciebie ?
-U mnie też dobrze moze pójdziemy się przejść ? - zapytałam
-No jasne - odpowiedział Ashfur
Poszlismy nad wodospad nie wiem czemu , ale przy Ashfurze byłam inna , mam tylko nadzieje że się w nim nie zakochałam bo on chyba nie chce partnerki. Myslałam tak gdy nagle Ashfur powiedział

<Ashfur , dokonczysz ?>

Nike zostaje wywalona z watahy!

Nike została wywalona z watahy z następujących powodów;
1. Nie pisanie opowiadań
2. Brak aktywnego życia w watasze
3. Obrażanie alf

Żegnaj i nie wracaj.

Od Picalla - CD historii Evee


Evee i ja byliśmy już zmęczenie, ale nie mieliśmy zamiaru wracać do watahy... Wadera zaproponowała, że pokaże mi jakieś zaje*iste miejsce. Poszedłem za nią. Po drodze mijaliśmy wiele pięknych miejsc. Jednym z nich było jezioro z małym mostkiem. Wszystko wyglądało tak... magicznie.
-Ładnie tu... - szepnąłem
-To jeszcze nie jest to miejsce... - odparła prowadząc dalej. W końcu dotarliśmy do labiryntu, w którym tylko ona znała drogę.
Gdy wyszliśmy z labiryntu moim oczom ukazał się dziwnie znany widok... Nie potrafiłem określić skąd to znam.
-Co to za miejsce? - zapytałem dotykając kamieni.
-To magiczne miejsce w którym spełniają się życzenia.
-Serio?
-Tak...
-Jakie masz życzenie?-zapytałem
-A ty?
Na początku chciałem poprosić o to, "Chciałbym, aby coś zaiskrzyło między mną, a Evee". Ale postanowiłem, że nasza miłość nie powinna istnieć z powodu życzenia, więc poprosiłem, aby dzisiaj w nocy było ciepło.
-To jakie masz życzenie? - zagadnęła.
-Poprosiłem, aby dzisiaj w nocy było ciepło. - odparłem z uśmiechem.
-Będzie zimno. - powiedziałam.
-Czemu?
-Bo życzeń się nie mówi. Gdy je zdradzisz to się nie spełni.
-Ej... Zrobiłaś to specjalnie.
Zaczęliśmy się gonić, skakać po sobie i dokuczać, ale w przyjacielski sposób. Wieczór minął na fajnie. W nocy położyłem się, a Evee obok mnie. Podziwiałem to miejsce... W nocy wyglądało inaczej:
Klik
- Znam to miejsce... To Stonehenge. - odparłem.
- Skąd wiesz?
- Byłem tu kiedyś, ale w nocy. Dlatego nie potrafiłem sobie przypomnieć.
- Aha... - powiedziała ziewając.
- Może pójdziemy poszukać miejsca do snu? - zapytałem.
- A możemy spać tutaj? Jest tak fajnie...
- Okey... - powiedziałem i... pocałowałem ją w czoło! Nie wiem co mnie poniosło, ale spodobało mi się to. Co dziwne usnęliśmy z Evee bardzo blisko siebie.

< Evee, dokończ>

Od Seyoly


Ten wil odszedł dobrych parę godzin temu. Ostatnio nic nie mówiliśmy a ja zapomniałam jego imienia... Lee? Richard? Nie wiem! Weszłam do lasu i z wyczerpania updłam na ziemię i zemdlałam
Ocknęłam się i ujrzałam nad sobą warczącą wilczycę. W oczach miała... żądze mordu.
-Cześć...-powiedziałam niepewnie
-Czego chcesz? - warknęła - to teren watahy.
-Ja nie wiedziałam, ale już sobie pójdę...-wstałam a ona kiwnęła głową, żebym za nią poszła. Lepiej słuchać, bo kto wie? Może wszyscy tacy są?
Weszłyśmy do jaskini, gdzie siedziała piękna wilczyca
-Thalia kto to?-zapytała tej, która mnie znalazła-To twoja rodzina?
-Nie! - krzyknęłam. Spojrzały na mnie pytająco-To znaczy... Ja chciałam dołączyć. Jeżeli mogę...

<Melody, dokończ>

Nowy członek - Sayona

http://republika.pl/blog_kw_4906755/7580890/tr/_sayona__by_wolfnighteyes.jpg
Imię: Sayona( woli Say)
Płeć: samica
Wiek: 2 lata(nieśmiertelna)
Cechy: miła, flirciara trochę świrnięta pełna energi
Stanowisko: Wojowniczka
Żywioł: woda
Moce: wszystko związane z żywiołem, czytanie w myślach, może uczynieć innego wilka nieśmietenym przez... pocałunek
Partner:szuka, ale musi on spełniać jej kryteria
Rodzina: mama i siostra w innej watasze, a tata nie żyje
Historia: Rodzice rozwiedli się gdy Say miała pół roku. Tata zamieszkał na zakazanych terenach. Sayona odnalazła go ale tata został złapany przez kłusowników. Say szukała domu razem z jednym wilkiem, który wyglądał tak:
http://m.ocdn.eu/_m/78d910ff5820d0be851367a2c28bd7bf,62,37.jpg
Przed terytorium watahy rozstali się i ten wilk(Say zapomniała jak ma na imię) odszedł. Może kiedyś wróci?
Właściciel:giga10

Od Rasset

Od kilku dni nie było Evee.Martwiłam się o nią jak to matka.
-I co?!-zapytałam zdenerwowana Danger'a
-Nie ma jej....
Łzy mi napłynęły do oczu.Czemu jej nie ma?
-...Ale na pewno wróci....-dokończył Danger pocieszając mnie
Po chwili do jaskini wszedł Blue
-I jak?!-zapytałam go zdenerwowana tak jak wcześniej Danger'a
-Nie ma...ale kochanie spokojnie podobno...
-Co podobno?-przerwałam
-Podobno Picalla też nie ma...-powiedział Blue z Danger'em
-No to pozostaje nam tylko czekać...-usiadłam zawiedziona
-Nie martw się...-powiedział Danger
-Możesz już iść Danger i tak to nic nie da...-powiedzieliśmy ja i Blue razem zawiedzieni
-Okeyy...-powiedział Danger i wyszedł
Łza mi spłynęła z oka.Jednak byłam przekonana że niedługo Evee wróci...

środa, 12 grudnia 2012

od Leonarda Cd Trine

Dotknąłem mojego gardła. Było mokre. Ale co tam. To tylko trochę krwi. Ale się stało! - pomyślałem.
Doszedłem do Trine.
 - Teraz czeka nas powiadomienie o tym moich rodziców.
 - Z Melody pewnie będzie łatwo, ale wole nie widzieć Shinigami'ego - powiedziała Trine
 - Ja też nie.
Trine wstała. Poszliśmy do jaskini alf. Nie pewnym krokiem postanowiłem tam wejść. Zastałem jedynie moją matkę.
 - Mamo, co to zrobiłaś gdybyś dowiedziała się że...
 - Żeeeeee?  - Zastanowiła się
 - Zostaniesz babcią...



(Melody? Znaczy mamo.... Dokończ).

Od Trine CD Leonarda




Lei wrzeszczał na Leonarda. W tej chwili gdy zapytał, czy to on zrobił mi dziecko (ojciec dysponuje prostym słownictwem ) zerwałam się z legowiska, i doskoczyłam do niego, pokaźnie warcząc.
-Tak, on! Masz z tym jakiś problem?!
-Mam! – odkrzyknął i skoczył Leo do gardła
Skoczyłam na niego i odciągnęłam go zębami, pazurami od ukochanego. Ojciec zdziwiony moją siłą puścił go, wciąż warcząc. W takich momentach potrafił być straszny. Nic nie mówiąc oddychałam głęboko i wlepiałam oczy w Lei’ego. Wtedy do jaskini wpadła Shila.
-Coś ty narobił?! Co jest?!
-Babcią zostaniesz!
Mama spojrzała na niego, jak na wariata, po czym przeniosła wzrok na mnie:
-To prawda?
-Tak. – odpowiedziałam pewnie
-Gratulacje - i mnie utuliła. – Tylko nie sądziłam, że tak wcześnie…
-Heh… - i w brzuchu mnie zakręciło, więc wróciłam na legowisko. Lei wyszedł, warcząc lekko, ale został stłumiony ostrym szturchańcem ze strony mamy więc zamilkł.
-Przepraszam za niego, sytuacja stresowa… wiesz, czuję 4… szczeniąt
-4? Wow, duży miot, ja z takiego byłem.

<Leo, czyli jednak Lei ci nie zabił? ;3>

wtorek, 11 grudnia 2012

od Tajgi Cd Soul'a

- Soul...
- Tak?
- Jesteś najlepszym wilkiem na ziemi. Kocham cię...
Wtuliłam się w jego śnieżne futerko ^^.


Soul?
Sorry że tak mało ale weny nie ma ;/

od Soul'a CD Tajgi


- Czy taka odpowiedź wystarczy Ci kochany?-powiedziała słodko Tajga.
-Wystarczy.-powiedziałem i pocałowałem Tajgę tak mocno że się przewróciła na mnie.Czy mogło być lepiej?Raczej nie.Oddech Tajgi wyrównany i ciepły.
-Tajga,czy może być lepiej?
-Hmm...raczej nie.-powiedziała i przytuliła mnie.Pierwszy taki wieczór w moim życiu i raczej żaden go nie przebiję.Potem zabrałem Tajgę nad wodospad gdzie po długim,namiętnym rozmyślaniu jaki kwiatek będzie najlepszy dla niej.Tajemnicę jaki kwiat wybrałem zostawiam dla was do pomyślenia.Może kiedyś zgadniecie.Potem poszliśmy razem spać do jednej jaskini.
-Soul...

Tajga,dokończysz?<

od Leonarda CD Trine

Gdy wszystkie wilki nas opuściły, usiadłem obok Trine. Popatrzyłem na nią. Miała w oczach łzy.
 - Trine... Kochanie nie płacz - przytuliłem ją
Poczułem jak jej gorąca łza spływa po mojej łopatce. Wziąłem głęboki oddech.
Pomyślałem o tym, że teraz to ja będę musiał przejąć rolę ojca. Zastanawiałem się czy dam radę.
 - Nie zostawisz mnie prawda? - łgała Trine
 - Nigdy! Nigdy w życiu! Kocham cię i zapamiętaj to że będę z tobą na dobre i złe
Objeliśmy się mocno. Wtedy wszedł ojciec Trine... Lei... Skuliłem się. Ze strachu... Wiem, wyglądałem jak szczenie, ale ja się go naprawdę bałem...
Podszedł do mnie.
 - To ty zrobiłeś mojej córce dziecko?! - warknął na mnie
Nic nie powiedziałem, zatkało mnie jak cholera...


(Trine, dokończ zanim Lei mnie zabije xD)

od Tajgi CD Soul'a

Zarumieniłam się lekko. Po czym zachichotałam. Zasłoniłam pyszczek moją mięciutką łapką.
  - To.. Chcesz być ze mną? Jesteś cudowna....
Podeszłam do Soul'a. Przytuliłam go mocno i dałam namiętnego całusa.
 - Czy taka odpowiedź wystarczy Ci kochany?


Soul?

od Trine CD Leo





Moje futerko było zmoczone i przyklejało się do ciała, wyszłam z wody i z gracją się otrząsnęłam. Wtedy Leoś wymruczał mi piękne słowa „kocham cię”. Serce zabiło mi mocniej. Otarłam się o jego miękką sierść i wyłożyłam na piasku. Przez długi czas patrzyłam na niego, aż futro mi wyschło. Słońce przygrzało i objęłam Leonarda a on zakrył mnie czarnymi skrzydłami.
-Ja ciebie też – odpowiedziałam do wyczekującego samca.
-Zostaniesz moją partnerką? – zapytał czule
-Taak… - przycisnęłam go do siebie mocniej.
Potem miło spędzaliśmy czas, gdy słońce zaczęło zachodzić. Przez całą noc nie zmrużyliśmy oka, ja zasnęłam dopiero nad ranem, na jego czarnych łapach.
Na drugi dzień obudziłam się w południe, wciąż wsparta na Leonardzie. Na śniadanie przyniósł mi tłustego zająca, którego zjadłam ze smakiem. Potem jak to wilki rozeszliśmy się do swoich spraw. Na kilka dni potem, podczas polowania, zamąciło mi w głowie i poczułam świst w uszach, zamgliło mi oczy i upadłam na ziemię zemdlona.
-Pomocy, to Trine! – krzyknął niewyraźny głos samicy, poczułam ciepły oddech na szyi – Żyje, szybko, zabierzcie ją do jaskini szpitalnej! – to była Aira.
Przez jakiś czas nic nie widziałam i nie czułam.
-I dziwicie się, że zemdlała? – wyrwał mnie ze snu głos Falixy. – Ciąża, ponad około 4-5 szczeniąt!
-Ygh – jęknął Lei – Ale jak?!
-No nie wiem, jak, w końcu do ciąży są dwoje potrzebni – odpowiedziała – przemęczyła się, tyle.
Podniosłam łeb, spojrzałam na Leonarda, stał przy mnie – powiodłam wzrokiem po wilkach.
Czyli jednak, wtedy…
-Mogę zostać tylko z Leo? – zapytałam stanowczo
-Oczywiście. – odpowiedziały wilki i wyszły.

<Leo, jak potoczyła się rozmowa? :3>

od Soul'a CD histori Tajgi


- Że ty się we mnie kochasz, to prawda?-powiedziała Tajga.czułem że się rumienię.I to bardzo.Ale ile można ukrywać prawdę.
-Tak.Kocham Cię,ale nie miałem odwagi Ci o tym powiedzieć...

Tajga,też się rumienisz?<

Od Saphiry - CD historii Vivaldi

Zapytałam Vivaldi:
-Vivaldi mam pomysł...
-Jaki?-zapytała
-Może pójdziemy popływać?
-Jasne!
Poszłyśmy nad jeziorko.
-Vivaldi,jesteś moją najlepszą przyjaciółką.

<<<Vivaldi?Ciekawe jaki wymyślisz Cd >>>

Od Vivaldi - CD historii Saphiry


-A to ty Saphira,miło cię widzieć
-No ciebie też co tam u ciebie ?
-A no dobrze a u ciebie ?
-W sumie też
Saphira była chyba moją bardzo dobra koleżanką. Rozmawiałyśmy bardzo długi i bardzo ja polubiłam gdy tak rozmawiałyśmy nagle Saphira zapytała

<Saphira ? ciekawi mnie co wymyslisz >

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Od Vivaldi - CD historii Ashfur'a


-Tylko tam chodzą zakochani... - powiedział Ashfur
-Ahh... zakochani jak ja im zazdroszcze
-Czego im zazdrościsz ?
-No np. tego że zawsze mogą na swojej drugiej połówce polegać , zawsze mogą sie jej wygadać itp. a ty nie zazdrościsz chodziesz troche ?
-No sam nie wiem...
-Hmm... może zróbmy tak zaprowadzisz mnie na łake i poczekasz gdzies na mnie ok.?
-No jasne...
Poszlismy z Ashfurem obok łaki Ashfur na mnie czekał , a ja ogladałam łąke i beztrosko sobie biegałam w sumie Ashfur jest dość fajny , bardzo go polubiłam

<Ashfur ?>

Od Thalii - CD historii Oriona

O mój boże!!!Podobam się Orionowi!!!Nie wiedziałam co mam powiedzieć.Nie wiedziałam co mam zrobić.Co powiedzieć.Już miałam się załamać aż tu nagle zaczeła mnie strasznie boleć głowa.Wiedziałam czemu.Wiedziałam kto był sprawcą.Był to ten który był zły...ta istota która zadała mojej matce tyle cierpienia i bólu...To mój ojciec...demon...Edmund.Nienawidziłam go za każdy razem kiedy go widze mam ochotę go zabić...zamordować.
Orion chcąc mnie obronić zasłonił mnie i rozpostarł skrzydła.Mój ojciec również przygotował się do ataku.
"Aaa witaj kochanie"syczał mi w myślach ojciec"a kto to niby jest,twój żałosny obrońca..."Zgżytałam zębami żeby nie wybuchnąć.
"Thalio"syczał mi dajej w myślach"jesteś demonem...moją córką...choć ze mną...a będziesz szczęśliwa"
-Z tobą nigdy nie będe szczęśliwa-krzyknełam w jego kierunku-czemu pozwoliłeś mamie umrzeć?-Orion patrzył na mnie pytającym wzrokiem.
"Aleś ty słodka kochanie"syczał dalej"ja Aurelie nigdy nie kochałem użyłem jej żeby urodziła mi ciebie"
-Jesteś potworem!!!-ryknełam na cały głos-nie nawidze ciebie!!!
"Tak właśnie tak"syczał dalej"wybuchnij,wywal swój gniew...stań się demonem na...zawsze".
Chciałam się na niego rzucić,ale Orion za każdym razem mnie odpychał.Chciałam mu wytłumaczyć że to mój ojciec i że to JA chce go zabić ale zanim to zrobiłam rzucili się sobie do gardeł.Żarli się okropnie.Chciałam interwenjować,ale(z nieznanych mi powodów)nie mogłam.Nagle mój ojciec użył potężnego ciosu który odepchnął Oriona z wielką siła.Taką dużą,że uderzył o dzewo i padł na ziemię ze skowytem.Był poważnie ranny.
-Nieeeeeeeeeeeee!!!-zawyłam ze łzami w oczach.
"Haha"zaśmiał się złowrogo ojciec"widzisz on był niegodny twojej obecności...a teraz choć ze mną,razem będziemy żądzić światem!!!"
"Dobra Thalio jak możesz na to pozwolić"skarciłam się w myślach bezskutecznie próbując używać swoich mocy"on zranił Oriona.TWOJEGO Oriona.Który właśnie wyznał ci miłość.Z którym mogłabyś być szczęśliwa...Który mógłby zmienić twoje życie na lepsze..."Z łzami w oczach patrzyłam na Oriona który próbował się bezskutecznie podnieść.Ten widok wyzwolił we mnie taką siłę woli że krzyknełam:
-NIKT NIE BĘDZIE KRZYWDZIĆ MOJEGO ORIONA-w tej chwili niewiadomo zkąd pojawiła się przede mną ta oto wilczyca:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqUV0qDVT6syqC1AF3zjPC8Pr_A7RzpyNqmJs8zTd3ozaRmuOfcFVD4SO2RfySMpR1DgO0b9rvrpSKE2QDjRNvGvL-h8ofVo_hdX7wFEw3XaSd6FPPG7bLDckQJmu76WaNvI_fDmUBDH6o/s320/images.jpg
i powiedziała władczym i dumnym tonem:
-Zostaw moją córkę w spokoju-w ty momęcie chuchneła w kierunku mojego ojca,a ten znikną.
-Szybko się tu nie pojawi-powiedziałam wilczyca i popaczyła na mnie-Thalio kochanie aleś ty wyrosła.-.Nie wiedziałam co powiedzieć.Byłam poprostu zszokowana.
-M...ma..mamo?-wydukałam.Łzy mi pociekły z radości-ale jak ty zginełaś...ty nie miałaś żadnych mocy-
-Kochanie-powiedziała Aurelia ze smutkiem-wszystko dowiesz się w swoim czasie.Mówiąc to chuchneła na Oriona(przez to uleczyła jego rany)i znikneła.A ja zostałam na środku polany.Zraniona...oszołomiona...samotna...

<Orionku mógł byś dokończyć ^^ ???>



Od Shayli

Miałam już własny kąt, należalam do watahy. Było to nieco dziwne doświadczenie. Czułąm się nieswojo. Mimo, że narazie nie widziałam zbyt wielu wilków, czułam, że gdzieś tu są. Postanowiłam, więc dla ukojenia nerwów wybrać się na spacer.
Wyszłąm z jaskini i ukratkiem, pilnując by nie widziało mnie wiecej par oczu niż trzeba, weszłam do lasu.
Od razu poczułam sie lepiej. Cichy szum wiatru wśród drzew zawsze koił moje nerwy, pozwalal się skupić.
Nie patrzyłam gdzie ide i niczego nie planowałam. Pozwoliłam, aby to instynkt mnie prowadził.
Nie wiem kiedy znalazłam sie w starym, ciemnym lesie. coś mi tu nie pasowało, ale nie mogłam zrozumieć co. Postanowiłam zagłębić się w las. Uważnie rozglądałam się wokoło. Wydawało mi sie , że ktoś mnie obserwuje. Najmniejszy szelest sprawiał, że siersć stawala mi dęba. Bałam się ale nie mogłam zawrócic, tak jakby cos mnie przyciągało.
I nagle poczułam nieprzeniknione zimno wokól siebie. Ciche szepty zdawały się wypełniać mi głowę, sprawiając, ze raz po raz przeszywał ja ostry ból.
Nagle za soba usłyszałąm łamanie gałązki. Od razu odwróciłam się w stronę, z której pochodził dźwięk. Zaczełam przeczesywac wzrokiem zarośla, jednak nie zobaczyłam nic.
Usłyszałąm cichy głos:
- Nie powinnaś tu przychodzić, tu nie jest bezpiecznie.
O mało nie wybuchnełam histerycznym śmiechem. Jakbym nie wiedziała! Nadal nie widziałam wlaściciela glosu, ale zdawało się, że czulam jego obecność.
I nagle jak cień coś wielkiego na mnie skoczyło, powalając na ziemię i boleśnie raiac w bok. Spojrzałam na napastnika. Krzyknełam ze strachu.Miał wielkie, zakręcone rogi, mierzył ze dwa metry, miał łuskowata skurę pokryta ślniącym śluzem. Jego głowa wydawała się nieprwadopodobnie małą w porównaniu z resztąciala. Nadrabiał jednak ten ubytek szeroką paszcza z której wystawaly ostre jak brzytwa kły.
To był demon.
Znów na mnie skoczył, jednak tym razem zdołałam oskoczyć. Drzewa zdawały się otaczać mnie ze wszystkich stron, zawężając pole walki.
Beztia znów zaatakowałą jednak znowu uciekłam od jefo szponów.
Teraz to ja zaatakowałam ale chybiłam o włos. Zwarliśmy się w starciu.
Byłam już na granicy wytrzymania, gdy między mnie a demona skocztyły dwa młode basiory.
Jeden z nich, szary kazał mi uciekac, ale czułąm się jakby wmórowało mnie w ziemię. W milczeniu obserwowałam walkę. Wilki od początku miały dużą przewagę.
W ciągu 5 minut pokonały demona.
Zdyszane i lekko poranione podeszły do mnie.
Szary wilk krzykna:
-Kazałem ci sie stąd wynosić!- skuliłam się ze strachu. Widzac to dodał łagodniejszym tonem- Tu nie jest bezpiecznie. Mogłąś zginąć.
<Yamis, dokończysz?>



Od Nike

-WIesz, mam tego serdecznie dość. Co my im zrobiliśmy ?- powiedziałam do Patrick'a jednocześnie uciekając na dwóch nogach.
-Może to, że uciekliśmy podczas wojny ?
-Radzili sobie bez nas !
-Mają inne mózgownice. Lepiej uciekajmy !-krzyknął i przyspieszył.
-A może jako wilki ? Co cztery nogi to nie dwie .
-Nie wpadłem na to.
-Bo tępy jesteś !-powiedziałam i błyskawicznie stałam się wilkiem. Jednak życie człowieka nie specjalnie mi odpowiada. Uciekaliśmy przed ludźmi, którzy nas specjalnie nie lubią. Podczas ucieczki rozdzieliliśmy się. Trochę się przestraszyłam, bo nie wiedziałam czy go dorwali czy nie. Mimo tego biegłam dalej. Zwolniłam dopiero wtedy gdy była cisza. Szłam przed siebie. Nagle usłyszałam śiwst w powietrzu. Byłam pewna, że to kolejna strzała, ale to "coś" było o wiele większe od strzały. Stanęłam. Tym razem "cosiek" poleciał prosto na mnie. Odsunęłam się a "coś" wylądował w krzakach. Podeszłam do krzaków. Zobaczyłam czarnego wilka ze skrzydłami. Leżał, ale szybko wstał i ustawił się do mnie groźnie. Jeśli liczył, że to mnie przestraszył to się przeliczył. Stałam niewzruszona i gapiłam się na niego. W końcu się odezwał;
-Kim jesteś ?!
-Wilkiem. Nie widać ?
-Widać. A co tu robisz ?!
-Stoję. I prowadzę z tobą zawiłą konwersację.
Widać było, że go nieźle wnerwiłam. Ale po chwili uspokoił się.
-Jasne. Jak masz na imię ?
-Nike. A ty ?
-Dark. Miło mi. Jesteś w jakiejś watasze ?
-Jestem w trakcie szukania.
-To chcesz dołączyć do Watahy Złotych Łez ?
-Pewnie ! Ale chyba to zależy od alf, co nie ?
-Codź za mną.
No to poszłam. Zaprowadził mnie do samicy alfa.
-Melody, to jest Nike.
-Dobry.-powiedziałam.-Chciałam przyłączyć się do twojej watahy. Mogę ?
-Oczywiście, że tak ! Bardzo się cieszę.-powiedziała.
-Dziękuję. To może pójdę pozwiedzać.
I kierowałam się na północ. Po drodze jeszcze Dark mnie zaczepił.
-Dlaczego nie pozwoliłaś mi dokończyć ?
-Mam własny język. Nie musiałeś się trudzić, aby to powiedzieć.
-Aha. Spoko ?
Powiedział i odleciał. Troche zajęło mi czasu zapoznanie się ze wszystkimi. Ale jakoś poszło. Co najwyżej będę musiała spisać na liściu wszystkie imiona aby nie pozapominać.

Nowy członek - Nike

http://zaopiekujsiemna.com.pl/upload/forum/cfakepathmagic-wolf-angel-4.jpg*
Imię: Nike
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Cechy: silna, towarzyska, sprytna, inteligentna, waleczna, najszybsza ze wszystkich wader, zwinna, czasami złośliwa
Stanowisko: WYpatrująca, obrończyni
Żywioł: Śmierć, wichura
Moce: potrafi : przyspieszyć swój bieg za pomocą wichury, wskrzesić zmarłych, zniszczyć dusze innych zwierząt (nawet wilków), zabić bez użycia przemocy, wezwać ducha, który jej pomaga, przemienić się w śmierć, nocami widzi błąkające się dusze, wywołać tornado lub burzę, błyskawicznie zmienić dzień w noc, dzięki żywiole śmierci jest nieśmiertelna, zmienić się w człowieka
Partner: Szuka (ale kto by ją chciał)
Rodzina: ojciec-Alien matki nie pamięta kuzyn-Mack
Historia: Matka zaraz po urodzeniu ją porzuciła. Ojciec wychowywał ją do pierwszego roku. Potem rozpętała się wojna. Ojciec kazał jej uciekać. Przez prawie dwa lata wędrowała samotnie
Właściciel: Atena2612
Gdy jest Śmiercią:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_qpF8xWTrWtVWpWXVEOIIe62NH_Vi-1_47C_QgdU0aJzhG41rvBFoNxlzfWewJvIejZGNOkwCf-EQm8QDBfUauWyF2iS3IWeW26ZgJCIFVUvCn3qc8m0R6kcO76KhgdxftxyvHHMRjv9e/s1600/k..jpg
Gdy jest człowiekiem:

http://1.fwcdn.pl/blog/1050363/575938.1.jpg
*ten obrazek jest chwilowo niedostępny i na razie nie ma go

Od Saphiry


[Pamiętacie jak ostatnio opowiadałam o tym,że Mija i Layla zniknęły?
Otóż wszystko dobrze się skończyło.]

Po dramatycznym przejściu jakim stanowiło zniknięcie Layli oraz Miji,wszystko wróciło do normy.

-Ach Kross....jak nasze maluchy szybko rosną-powiedziałam z dumą
-Tak masz racje Saphira.-powiedział Kross
-A niedawno były takimi malutkimi szczeniaczkami.
-Kochanie,zrobiłem się głodny.Może pójdę na polowanie?-zapytał Kross
-W sumie ja też zgłodniałam.
-Mamom tato,jesteśmy głodni!-powiedziały nasze maluchy
-Dobrze,tata zaraz wam coś upoluje.Zgoda?
-Zgoda-powiedziały Layla i Mija
Kiedy Kross wrócił z polowania całą rodziną zjedliśmy ze smakiem jelenia.
-Kross
-Tak kochanie?
-Popilnuj szczeniąt ja idę się przejść.
-Dobrze to idź.-powiedział Kross.A ja postanowiłam odwiedzić Vivaldi.

-Jak się masz zawołałam ją.
-A to ty Saphira,miło cię widzieć-powiedziała z uśmiechem

<<<<<Vivaldi,czekam na cię dalszy>>>>

Od Evee - CD historii Picalla

Kurz spod łóżka obudził moje małe,delikatne uczulenie na kurz
- Coś trze...trze...psik! - kichnęłam. Modliliśmy się, by ludzie tego nie usłyszeli.
- Co to było? - zapytała wystraszona kobieta.
- Nie wiem... - odparł dziad. Zauważyłam jak nogi faceta przesuwają się w stronę łóżka. Zamknęliśmy oczy w nadziei, ze nas nie znajda. Usłyszałam jak facet odsuwa kołdrę.
- Mówiłem, ze to ten chole*ny kot! - wrzasnął dziadek, a nam ulżyło.
- Oj... Chodź Kitko. Nie słuchaj złego pana... - powiedziała kobieta do kota. - Idziemy coś zjeść? No idziemy coś zjeść? - mówiła baba do kota.
Ludzie wyszli z pokoju, a my spod łóżka.Picallo wyskoczył przez okno. Przygotowywałam się do skoku...skoczyłam...a potem już byłam w jego ramionach. Nie wiem jak to się stało, ale jakoś mnie złapał a byłam już pewna że będę mieć twarde lądowanie. Oby dwoje się zarumieniliśmy. Picallo odstawił mnie na ziemie i zapytał
- Gdzie idziemy?
-Sama nie wiem mówiłam już że nie znam terenów
-Racja zapomniałem-usmiechnal sie Picallo
Przez jego uśmiech znowu się zarumieniłam.Głodna nie byłam wiec nie opłacało się iść na polowanie.Byłam już lekko zmęczona więc mocno ziewnęłam
-Chyba już jesteś zmęczona co?-zaśmiał się Picallo
-Tak może już wrócimy?-zapytałam
-Chcesz już wracać?
-Nie za bardzo ale nie chce mi się znowu robić dla Ciebie posłania-zaśmiałam się
-Nie będziesz musiała bo teraz ja śpię w jaskini-zażartował Picallo
Zaczęliśmy żartować i gadać.Picallo był bardzo miły.Nie zauważyliśmy a już zrobiło się późno
-Chyba faktycznie trzeba wracać w nocy jest niebezpiecznie a poza tym pewnie Twoi rodzice się martwią
-No to chodźmy
Wracaliśmy już do watahy.I wtedy przypomniałam sobie pewne bardzo ładne miejsce z mojego snu i skręciłam w inną drogę.
-Gdzie idziesz?-zapytał Picallo
-W jedno miejsce...
-Mówiłaś że nie znasz terenów
-Bo nie znam ale ten znam ze snu...
Picallo szedł za mną.Po raz pierwszy się tak zdarzyło bo zawsze on szedł pierwszy bo znał drogę.Dotarliśmy tu:

http://i.pinger.pl/pgr51/85fe837b002490654b8fb755/IMG_5274.jpg

Tu akurat nie było ciemno
-Ładnie tu...
-To jeszcze nie jest to miejsce...-powiedziałam i poszłam dalej
W końcu dotarliśmy do labiryntu w którym tylko ja znałam drogę:

http://zabort.ru/uploads/images/00/83/72/2012/05/19/b6ab82e413.jpg

Przeszliśmy go bez problemu.Następnie było następnie było magiczne miejsce w którym spełniają się życzenia:

http://bi.gazeta.pl/im/2/10160/z10160442Q.jpg

-Co to za miejsce?-zapytał zachwycony Picallo
-To magiczne miejsce w którym spełniają się życzenia.
-Serio?
-Tak...
-Jakie masz życzenie?-zapytał
-A ty?-zapytałam
Ja myślałam o jednym magicznym życzeniu.Możecie się domyślać jakim a mianowicie: "Chciałabym aby Picallo bym moim partnerem..." ale wolałam aby to nie było dzięki magii.
-To jakie masz życzenie?-pytałam dalej

<Picallo dokończ>

Od Lei'ego

Z rana wbiegłam do lasu. Przyczaiłem się na jelenia, i po kilku sekundach skoczyłem na niego. Jednak, lecąc, zamiast upaść na zwierzaku, spadłem na trawę. Rozejrzałem się: Co jest? Gdzie wataha, gdzie las. Ujrzałem, że i mój wygląd się zmienił.
Byłem szary. Wtedy pojąłem co się stało - tam był teleport do świata ludzkiego. Poczułem kroki u ziemi, więc wskoczyłem w pobliskie krzaki. Gdy kroki oddaliły się, próbowałem coś wzniecić, czy jak, ale moce - też nie działały. No co jest - warczałem - trzeba jakoś wrócić do domu... Podskoczyłem z powrotem w stronę "dziwnego miejsca" i znów znalazłem się na terenie watahy. Trzeba powiedzieć o czymś takim Alfie. Może się przydać...

<Melody, dokończysz? ;3>

Od Ashfur'a - CD historii Vivaldi

-No zostały nam jeszcze zakazane miejsca , ale tam nie pójdziemy i łąka zakochanych ...-powiedziałem
-A czemu nie pójdziemy na łąkę?Tam chyba nie jest niebezpiecznie?-powiedziała z uśmiechem.
-No...nie.Tylko...
-Tak?
-Tylko tam chodzą zakochani...


Vivaldi,dokończysz?<

niedziela, 9 grudnia 2012

od Tajgi CD Soula

Czekałam nad wodospadem. Nagle zjawił się Soul
- To dla Ciebie - powiedział i wręczył mi kwiaty
- Wow, piękne! - powiedziałam i dałam mu całusa
- Ciesze się że ci się podoba - zaczerwienił się
Zaczeliśmy iść.
- Wiesz Soul, kiedy rozmawiałam z Yamisem, on powiedział....
- Co powiedział?
- Że ty się we mnie kochasz, to prawda?


(Soul, prawda?)

od Soula CD Tajgi


Eee...czułem że się rumienię.I to mocno.Ona..Tajga..zaprosiła MNIE nad wodospad o 21?Ja się chyba rozpłynę.Tajga powiedziała to i poszła przed siebie.Gdy już jej nie było musiałem wyładować swoje emocję.
-Tak!Nareszcie!-krzyczałem na cały głos.Ale potem postanowiłem się zamknąć.Wziąłem ze sobą kilka kwiatków.Znaczy tyle ile znalazłem.Gdy przyszłem nad wodospad o 21 zauważyłem Tajgę.
-Tajga,to dla ciebie...-powiedziałem i wręczyłem jej bukiet kwiatów...

Tajga,dokończysz?<

od Leonarda CD Trine


Wylądowaliśmy.
 - To co, przejdziemy się? - zapytała Trine
 - Chyba po to tutaj jesteśmy, prawda? - zaśmiała się
 - Racja.
Zaczęliśmy iść. Rozmawialiśmy bardzo głośno. Zastanawiałem się, czy gdyby w watasze nastała głucha cisza czy było by słuchać nasze śmiechy. Nagle zlaźliśmy się w tym miejscu...
Razem z Trine usiedliśmy na brzegu.
A po chwili....
Leżeliśmy w wodzie cali mokrzy i weseli.
 - Wiesz Trine...
 - No, nie wiem
- Kocham cię...








 (Dokończ Trine)

Od Tajgi CD Soul'a

Zachichotałam lekko.
 - Soul! Jasne że tak!
 - To... - Soul się 'zaciął'
 - Może o 21 przy wodospadzie Wilczej Bogini?
 - Dobrze


(Soul? Twoja kolej^^)

Od Vivaldi - CD historii Ashfur'a

-Może Cię oprowadzić? - zapytał Ashfur
-W sumie ok. nie znam jeszcze za dobrze tych terenów
Szliśmy spacerkiem i rozmawialiśmy o różnych sprawach w wiekszości o moim i jego życiu w pewnym momencie Ashfur zapytał
-Nie słyszałas czasem że dołączyła do nas wilczyca ze skrzydłami ?
-Słyszałam
-Hmm... zastanawiam sie dlatego że słyszałem ze dołączyła a jej jeszcze nie widziałem - powiedział Ashfur
-Tą waderą jestem ja
-Yyy... Vivaldi nie widze u ciebie skrzydeł
Wtedy wzbiłam sie w powietrze
-I co niedowiarku ?
Ashfur patrzył na mnie ździwiony
Pare minut później byłam już na ziemi
-No to już prawie wszystko zwiedziliśmy - powiedział Ashfur
-Prawie ?
-No zostały nam jeszcze zakazane miejsca , ale tam nie pójdziemy i łąka zakochanych ...

<Ashfur, dokończysz ?>