poniedziałek, 10 grudnia 2012

Od Thalii - CD historii Oriona

O mój boże!!!Podobam się Orionowi!!!Nie wiedziałam co mam powiedzieć.Nie wiedziałam co mam zrobić.Co powiedzieć.Już miałam się załamać aż tu nagle zaczeła mnie strasznie boleć głowa.Wiedziałam czemu.Wiedziałam kto był sprawcą.Był to ten który był zły...ta istota która zadała mojej matce tyle cierpienia i bólu...To mój ojciec...demon...Edmund.Nienawidziłam go za każdy razem kiedy go widze mam ochotę go zabić...zamordować.
Orion chcąc mnie obronić zasłonił mnie i rozpostarł skrzydła.Mój ojciec również przygotował się do ataku.
"Aaa witaj kochanie"syczał mi w myślach ojciec"a kto to niby jest,twój żałosny obrońca..."Zgżytałam zębami żeby nie wybuchnąć.
"Thalio"syczał mi dajej w myślach"jesteś demonem...moją córką...choć ze mną...a będziesz szczęśliwa"
-Z tobą nigdy nie będe szczęśliwa-krzyknełam w jego kierunku-czemu pozwoliłeś mamie umrzeć?-Orion patrzył na mnie pytającym wzrokiem.
"Aleś ty słodka kochanie"syczał dalej"ja Aurelie nigdy nie kochałem użyłem jej żeby urodziła mi ciebie"
-Jesteś potworem!!!-ryknełam na cały głos-nie nawidze ciebie!!!
"Tak właśnie tak"syczał dalej"wybuchnij,wywal swój gniew...stań się demonem na...zawsze".
Chciałam się na niego rzucić,ale Orion za każdym razem mnie odpychał.Chciałam mu wytłumaczyć że to mój ojciec i że to JA chce go zabić ale zanim to zrobiłam rzucili się sobie do gardeł.Żarli się okropnie.Chciałam interwenjować,ale(z nieznanych mi powodów)nie mogłam.Nagle mój ojciec użył potężnego ciosu który odepchnął Oriona z wielką siła.Taką dużą,że uderzył o dzewo i padł na ziemię ze skowytem.Był poważnie ranny.
-Nieeeeeeeeeeeee!!!-zawyłam ze łzami w oczach.
"Haha"zaśmiał się złowrogo ojciec"widzisz on był niegodny twojej obecności...a teraz choć ze mną,razem będziemy żądzić światem!!!"
"Dobra Thalio jak możesz na to pozwolić"skarciłam się w myślach bezskutecznie próbując używać swoich mocy"on zranił Oriona.TWOJEGO Oriona.Który właśnie wyznał ci miłość.Z którym mogłabyś być szczęśliwa...Który mógłby zmienić twoje życie na lepsze..."Z łzami w oczach patrzyłam na Oriona który próbował się bezskutecznie podnieść.Ten widok wyzwolił we mnie taką siłę woli że krzyknełam:
-NIKT NIE BĘDZIE KRZYWDZIĆ MOJEGO ORIONA-w tej chwili niewiadomo zkąd pojawiła się przede mną ta oto wilczyca:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqUV0qDVT6syqC1AF3zjPC8Pr_A7RzpyNqmJs8zTd3ozaRmuOfcFVD4SO2RfySMpR1DgO0b9rvrpSKE2QDjRNvGvL-h8ofVo_hdX7wFEw3XaSd6FPPG7bLDckQJmu76WaNvI_fDmUBDH6o/s320/images.jpg
i powiedziała władczym i dumnym tonem:
-Zostaw moją córkę w spokoju-w ty momęcie chuchneła w kierunku mojego ojca,a ten znikną.
-Szybko się tu nie pojawi-powiedziałam wilczyca i popaczyła na mnie-Thalio kochanie aleś ty wyrosła.-.Nie wiedziałam co powiedzieć.Byłam poprostu zszokowana.
-M...ma..mamo?-wydukałam.Łzy mi pociekły z radości-ale jak ty zginełaś...ty nie miałaś żadnych mocy-
-Kochanie-powiedziała Aurelia ze smutkiem-wszystko dowiesz się w swoim czasie.Mówiąc to chuchneła na Oriona(przez to uleczyła jego rany)i znikneła.A ja zostałam na środku polany.Zraniona...oszołomiona...samotna...

<Orionku mógł byś dokończyć ^^ ???>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz