piątek, 14 grudnia 2012

Od Picalla - CD historii Evee

Czy ja pocałowałem wilczycę z moich snów?! Tak! Ja naprawdę ją pocałowałem! Czuję się taki szczęśliwy, ale co ona na to?! Evee wtuliła się we mnie i powiedziała:
- Ja Ciebie też...bałam Ci się do tego przyznać....
- To dlatego?
- Tak,przepraszam...
- Nic się nie stało....zapomnijmy o tym
Pocałowaliśmy się jeszcze raz. Nagle poczułem dziwny przypływ energii i ciepła.
- Co się dzieje? - zapytałem. Już wcześniej się całowałem z innymi waderami, ale to nie było takie fajne, a zarazem dziwne.
- No...jesteś nieśmiertelny...
- Serio?
- Tak kochanie. - powiedziała z uśmiechem i znowu się pocałowaliśmy.
- Zaraz zaraz....jesteśmy razem więc mieszkamy w jednej jaskini?
- No chyba tak tylko w... - zacząłem. Chciałem powiedzieć, że u mnie, ale moja ukochana mnie wyprzedziła.
- W Twojej.
Po raz kolejny się pocałowaliśmy. Nasze pocałunki to nie było "cmok", "cmok" i już... Całowaliśmy się z czułością... :3 Poszedłem do naszej jaskini by zrobić miejsce dla Evee. Pobiegłem tam taki szczęśliwy na nic nie zwracałem uwagi. Myślałem o Evee i o tym co mi powiedziała "jesteś nieśmiertelny". Teraz mi się przypomniało, że ja przecież już byłem nieśmiertelny zanim ją poznałem. Ciekawe co się stanie, gdy będę nieśmiertelny podwójnie? Myślałem o Evee, aż nagle... BĘC! Wpadłem na kogoś, a mianowicie na Ofelię. Zderzyliśmy się z taką siłą, że odrzuciło nad do tyłu. Ja upadłem na ziemię, ale Ofelia na ścianę jaskini.
- Ofii ! Przepraszam! Nic Ci nie jest? - krzyknąłem i podbiegłem do niej.
- Nie, ale... Auuu. - szepnęła chwytając łapę. Miała tam paskudną ranę.
- Rany boskie, Ofii ! Nawet nie wiesz jak mi przykro. Mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytałem.
- Picallo... Nic się nie stało, to tylko zadrapanie.
- To poważne skaleczenie... Mogę ci to zagoić, ale strasznie cię zaboli.
- To lecz. - powiedziała z uśmiechem podając mi łapkę.
- Zaciśnij zęby, będzie boleć. - chwyciłem jej łapę i żywiołem światła uleczyłem ją. Widziałem po jej oczach jak ją to boli, ale po wyrazie miny udawała, że nie czuje.
- Dzięki Picallo. - powiedziała przytulając mnie i dając całusa w policzek.
- Nie obraź się Ofii, ale mogłabyś tego nie robić. Chodzi mi o całusy... Mam dziewczynę i może jej się to nie spodobać.
- Okey... Zaraz zaraz... Masz dziewczynę! Czy to Evee?! - spojrzała na mnie, a ja dumnie pokiwałem głową na "tak". - Gratulację Picallo! - krzyknęła i mnie przytuliła.
- Co ty robisz?! - warknął Tsume, który właśnie przyszedł.
- Picallo ma dziewczynę! - powiedziała radośnie Ofii.
- Go to nie obchodzi Ofii. - powiedziałem.
- Nie mów do niej Ofii. - warknął basior.
- Pozwoliła mi. - odparłem nadal spokojny.
- Ale ja ci nie pozwalam. - strasznie złościła go moja pewność siebie.
- Ale Ofii pozwoliła. - ciągnąłem.
- Ale to moja wadera więc się odwal od nas.
- Od kiedy samice są czyjąś własnością, co? Ona może być twoją dziewczyną lub partnerką, ale nie należy do ciebie.
- Właśnie... - poparła mnie cicho Ofii.
- Po czyjej ty jesteś stronie? - zapytał ją Tsume.
- Nie mów do niej takim tonem. - warknąłem.
- Powiedziałem do niej tylko "po czyjej ty jesteś stronie" to normalne pytanie.
- Dobra, nie będę was skłócał. - odparłem. Chciałem już iść do siebie.
- Tak! Idź już do tej swojej dziewczyny! - krzyknął drwiącym głosem.
- Nie wasz się tak mówić o Evee! - warknąłem do niego.
- Chłopaki wyluzujcie... - powiedziała Ofii wchodząc między nas.
- Ofii proszę idźcie już, bo nie ręczę za siebie. - szepnąłem próbując się uspokoić.
- Okey... Tsume słyszałeś. Chodźmy. Nic się nie stało.
- ON nie będzie mi mówić co mam robić. - warknął Tsume.
- Nie mówię. Chce, żebyś wziął swoje 4 litery i spier****ł stąd. - warknąłem.
- Lepiej schowaj język za zębami! - w tej chwili przyszła Evee.
- Co tu się dzieje?! - powiedziała Evee stając przy Ofii.
- Mówiłam żeby przestali. - powiedziała Ofelia.
- O co chodzi Picallo? - zapytała moja ukochana.
- O nic... Ten tutaj basior po prostu nie wie jak się odzywać wobec damy, więc daje mu kilka wskazówek.
- Ty? Mi? Wskazówki? Jeszcze czego?! Do lepszych się nie porównuj.
- A niby czemu lepszy...? A dobra już wiem... Uważasz, że jesteś lepszy, bo twoja dziewczyna to młoda alfa? Teraz wszystko jasne...
- Nie o to chodziło. - szepnął zatkany.
- Wiem, że nie o to chodziło. Powiedziałem to i żałuję, ale weź już stąd idź. Ofii... Nie chcę się z wami kłócić, a zwłaszcza z tobą. Jesteś moją przyjaciółką i nie chce tego zmieniać.
- Jestem za... Idziesz, czy nie? - zapytała Ofelia Tsume.
- Jutro jeszcze pogadamy i wszystko sobie wyjaśnimy. - powiedziałem do Tsume.
- Okey... - krzyknął.
- Nie rozumiem... - szepnęła Evee.
- Czego?
- Przed chwilą zdawało się, że rzucicie się sobie do gardeł, a teraz tak po prostu sobie rozmawialiście?
- No cóż... Jesteśmy basiorami, nie trzymamy za długo urazy... No chyba, że chodzi o waderę.
- Aha... - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam, że pokłóciliśmy się przy tobie. Nie chciałem by tak ten dzień wyglądał. Z natury nie lubię być wredny, ale... To Tsume. Sam zaczął.
- Dobra, nie ważne... Zapomnijmy o tym. - powiedziała Evee. - To jak? Mogę wejść?
- Jasne... To teraz twój dom. - gdy weszliśmy okazało się, że jest tutaj mnóstwo miejsca... Kiedy ja to posprzątałem? - pomyślałem. Nawet mchu starczyło na dwie osoby. Jedna część by się położyć, a druga by się przykryć. Obydwoje byliśmy zmęczeni dzisiejszym dniem, a właściwie kilkudniowym spacerem. Położyliśmy się i przykryliśmy się mchem jednak żadne z nas, mimo zmęczenia nie potrafiło usnąć:
- O czym myślisz? - zapytała mnie Evee.
- O twoich słowach.
- Jakich?
- No wiesz... Po pierwszym pocałunku powiedziałaś "jesteś nieśmiertelny".
- No tak i co w związku z tym?
- Bo widzisz... Ja się urodziłem nieśmiertelny.
- Co? - zapytała zdziwiona. - Nie wiedziałam... Ja też się urodziłam nieśmiertelna.
- Heh... Możemy mieć pewność, że nasze szczeniaki też będą, bo w moich genach jest tak, że nieśmiertelność jest dziedziczna. - powiedziałem i szybko dodałem. - Oczywiście mówiąc "nasze szczeniaki" mam na myśli przyszłość.
- Tak wiem... - odparła.
- Eh... Jak to jest, że się we mnie zakochałaś... Nadal nie mogę uwierzyć. - szepnąłem.
- Heh... No cóż... Uhhh... - ziewnęła Evee.
- Idziemy spać?
- Jestem za... - powiedziała Evee przybliżając się do mnie i wtulając w mój tors.
- Dobra noc kicia... - powiedziałem zamykając oczy.
- Dobra noc skarbie....

< Evee, może opowiesz co było rano >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz