piątek, 14 grudnia 2012

Od Picalla - CD historii Evee

Strasznie fajnie mi się spało. Było tak ciepło i przyjemnie, choć temp. spadła poniżej 0*. Gdy rano się obudziłem Evee już nie spała. Nagle przed nami pojawił się soczysty jeleń w żurawinie:
- Jak ty to? - zapytałem.
- Życzenie...
- No tak...
- Będziesz stał czy jadł bo ja jestem potwornie głodna. - powiedziała i uśmiechnęła się. Gdybym stał mógłbym powiedzieć, że patrząc na jej uśmiech miałem watę w kolanach. Po śniadanku ruszyliśmy w stronę watahy. Bałem się, że jej rodzice będą mieć mi za złe, że zabrałem ich córkę bez żadnej informacji.
- Cieszę się że wyruszyłam tu z Tobą... - powiedziała patrząc w niebo.
- Ja też... - odparłem
- Ale co?
- Też się cieszę że wyruszyłaś ze mną.
- Ja to powiedziałam na głos? - zapytała zszokowana.
- Tak... - powiedziałem z uśmiechem. Byliśmy już blisko watahy. Widziałem już wodospad.
- Może chcesz się jeszcze przejść? - zapytałem.
- Jasne...ale muszę coś załatwić może spotkamy się o...
- 20:00?
- Okey to do zobaczenia!
- Pa! - można powiedzieć, że Evee "na skrzydłach" poleciała wgłąb lasu, bodajże do siebie. Ja również rozpromieniony wróciłem do swojej jaskini. Po drodze byłem tak zamyślony o Evee, że wpadłem na Ofii i Tsume:
- Uważaj jak chodzisz. - warknął Tsume.
- Przepraszam. Ja nie chciałem, naprawdę. - usprawiedliwiłem się i chciałem pójść dalej, ale para mnie zatrzymała.
- Coś ty taki miły? - zapytał zszokowany basior.
- Em... Nie ważne. - odparłem z rumieńcami.
- Rumieńce?! - zadrwił Tsume.
- Przestań! To nic śmiesznego, że basior się rumieni... To całkiem urocze. Z resztą ty też się rumienisz myszko. - gdy powiedziała "myszko" Tsume spłonął w rumieńcu.
- Heh... - zaśmiałem się cicho lecz po chwili znów zamarzyłem o Evee i jej błękitnych oczach.
- Czyżby Picallo się zakochał? - zapytała mnie Evee... Znaczy Ofii!
- Nie... Może... Tak. - odparłem. - Muszę już iść.
Poszedłem do siebie i zacząłem myśleć (wiem... dziwne ja i myśleć) o wszystkim. Dla mnie dzisiejszy wieczór to randka, ale czy dla niej? Co taka wadera mogłaby we mnie widzieć? Nic. Ale i tak miałem zamiar powiedzieć jej dziś co do niej czuję. Zacząłem chodzić w kółko (oczywiście wejście jaskini zagrodziłem ogniem, by nikt mi nie przeszkodził):
- Evee muszę Ci coś... - zacząłem robić próby jak wyznać jej moje uczucia. - Nie... To takie oklepane. Evee kocham Cię... Nie to też głupie.
Zacząłem sobie robić takie próby, aż zorientowałem się, że jest już umówiona godzina. Szybko pobiegłem nad wodospad i zerwałem strasznie dużo mięty. Wskoczyłem do wody i jak najszybciej z niej wyszedłem (była chole*nie zimna!). Zacząłem nacierać się miętą, a gdy już nią pachniałem wysuszyłem się ogniem (nic mi nie zrobił). Gdy bylem suchy czekałem na Evee.
Po jakimś czasie ujrzałem ją... Niby wyglądała tak jak zawsze, ale dla mnie była zabójczo piękna:
-Gdzie chcesz iść? - zapytałem.
-Nie wiem może pójdziemy do lasu?
Tak jak chciała Evee poszliśmy do lasu. W połowie drogi zorientowałem się, że zmierzamy do łąki zakochanych. Świetne miejsce by wyznać jej co do niej czuję. Gdy byliśmy na łące wziąłem głęboki wdech i chciałem jej wszystko powiedzieć:
- Picallo? - zaczęła jednocześnie mi przerywając niewypowiedziane zdanie.
- Tak?
- Bo ja...
- Hmmm?
- No ten...no...
- Mów śmiało
- Ja...jestem głodna.
- Aha...to chodź do lasu coś upolujmy.
- Okey... - powiedziała i spuściła głowę.
- Coś się stało? - zapytałem zmartwiony.
- Nie...
- Evee co jest?
- Nie zrozumiesz... - powiedziała ze łzami w oczach i gdzieś pobiegła. Prawdopodobnie nad jeziorko. Pobiegłem za nią lecz ona (teraz) użyła mocy super-szybkości. Straciłem ją z oczu, ale nie poddawałem się.
Gdy byłem nad wodospadem ujrzałem ją. Leżała na ziemi maczając łapkę w wodzie. Nadal płakała, tylko czemu? Podszedłem do niej:
- Evee... - zacząłem.
- Odejdź. - powiedziała wstając na tylne łapy. Nie wiedziałem co chce zrobić lecz po chwili wysunęła skrzydła.
- Evee proszę...
- To ja proszę, odejdź. - postanowiłem coś zrobić.
- Nie. - odpowiedziałem. Złapałem ją moją lewą łapą za jej przednią lewą łapę, odwróciłem do siebie, prawą łapą chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem bardzo blisko siebie i... pocałowałem. Był to długi i czuły pocałunek. Gdy nasze wargi się "rozerwały" szepnąłem jej na ucho.
- Kocham Cię...

< Evee, proszę dokończ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz