poniedziałek, 10 grudnia 2012

Od Nike

-WIesz, mam tego serdecznie dość. Co my im zrobiliśmy ?- powiedziałam do Patrick'a jednocześnie uciekając na dwóch nogach.
-Może to, że uciekliśmy podczas wojny ?
-Radzili sobie bez nas !
-Mają inne mózgownice. Lepiej uciekajmy !-krzyknął i przyspieszył.
-A może jako wilki ? Co cztery nogi to nie dwie .
-Nie wpadłem na to.
-Bo tępy jesteś !-powiedziałam i błyskawicznie stałam się wilkiem. Jednak życie człowieka nie specjalnie mi odpowiada. Uciekaliśmy przed ludźmi, którzy nas specjalnie nie lubią. Podczas ucieczki rozdzieliliśmy się. Trochę się przestraszyłam, bo nie wiedziałam czy go dorwali czy nie. Mimo tego biegłam dalej. Zwolniłam dopiero wtedy gdy była cisza. Szłam przed siebie. Nagle usłyszałam śiwst w powietrzu. Byłam pewna, że to kolejna strzała, ale to "coś" było o wiele większe od strzały. Stanęłam. Tym razem "cosiek" poleciał prosto na mnie. Odsunęłam się a "coś" wylądował w krzakach. Podeszłam do krzaków. Zobaczyłam czarnego wilka ze skrzydłami. Leżał, ale szybko wstał i ustawił się do mnie groźnie. Jeśli liczył, że to mnie przestraszył to się przeliczył. Stałam niewzruszona i gapiłam się na niego. W końcu się odezwał;
-Kim jesteś ?!
-Wilkiem. Nie widać ?
-Widać. A co tu robisz ?!
-Stoję. I prowadzę z tobą zawiłą konwersację.
Widać było, że go nieźle wnerwiłam. Ale po chwili uspokoił się.
-Jasne. Jak masz na imię ?
-Nike. A ty ?
-Dark. Miło mi. Jesteś w jakiejś watasze ?
-Jestem w trakcie szukania.
-To chcesz dołączyć do Watahy Złotych Łez ?
-Pewnie ! Ale chyba to zależy od alf, co nie ?
-Codź za mną.
No to poszłam. Zaprowadził mnie do samicy alfa.
-Melody, to jest Nike.
-Dobry.-powiedziałam.-Chciałam przyłączyć się do twojej watahy. Mogę ?
-Oczywiście, że tak ! Bardzo się cieszę.-powiedziała.
-Dziękuję. To może pójdę pozwiedzać.
I kierowałam się na północ. Po drodze jeszcze Dark mnie zaczepił.
-Dlaczego nie pozwoliłaś mi dokończyć ?
-Mam własny język. Nie musiałeś się trudzić, aby to powiedzieć.
-Aha. Spoko ?
Powiedział i odleciał. Troche zajęło mi czasu zapoznanie się ze wszystkimi. Ale jakoś poszło. Co najwyżej będę musiała spisać na liściu wszystkie imiona aby nie pozapominać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz