Z
samego ranka wybiegłam z jaskini. Rex poszedł na polowanie, więc miałam
trochę czasu zanim wróci. Poszłam na polanę. Tuż koło lasu zobaczyłam
niedźwiedzia. I nie zainteresowała bym się nim, gdyby nie dwójka
szczeniaków, które były tuż przy nim. Pobiegłam na niedźwiedzia.
Skoczyłam na niego, i wbiłam kły w jego szyję. Krew trysnęła strumykiem.
Przynajmniej byłam pewna, że maluchom nic się nie stało. Stały i
patrzyły się na mnie.
-Co wy tu robicie?-spytałam.
-Przyszliśmy podrażnić niedźwiedzia-Odpowiedział jeden ze szczeniaków.
-Gdzie wasi rodzice?
-Nasza mama ma na imię Saphira-odpowiedział drugi. To mi wystarczyło. Wzięłam je w pysk i popędziłam w kierunku jaskiń. Znalezienie właściwej nie zajęło mi dużo czasu. Wbiegłam do niej, a w środku zastałam Saphirę.
-te łobuziaki są twoje?-spytałam, wypuszczając szczeniaki z pyska.
-Tak to są moje dzieci.Co znowu zrobili?!-spytała, patrząc na maluchy ze złością.
-Drażnili niedźwiedzia....-nie dokończyłam, bo mi przerwała.
-Drażniliście niedźwiedzia!Wiecie czym to się mogło skończyć!!!!-wrzasnęła na nich. Szczenięta patrzyły na nią wielkimi oczami. Miałam przeczucie, że wiedzą-Mógł was zabić!
-Ale nie zabił...-powiedział e... chyba Olimp.
-Po za tym było całkiem fajnie-odparł Dragon.
Widziałam, że Saphira zaraz zacznie krzyczeć, więc spokojnie wyszłam. Faktycznie. Nawet w naszej jaskini, która była sporo dalej było ją słychać. Ale rozumiem ją. Też bym się wściekła, gdyby moje szczeniaki tak rozrabiały.
-Co wy tu robicie?-spytałam.
-Przyszliśmy podrażnić niedźwiedzia-Odpowiedział jeden ze szczeniaków.
-Gdzie wasi rodzice?
-Nasza mama ma na imię Saphira-odpowiedział drugi. To mi wystarczyło. Wzięłam je w pysk i popędziłam w kierunku jaskiń. Znalezienie właściwej nie zajęło mi dużo czasu. Wbiegłam do niej, a w środku zastałam Saphirę.
-te łobuziaki są twoje?-spytałam, wypuszczając szczeniaki z pyska.
-Tak to są moje dzieci.Co znowu zrobili?!-spytała, patrząc na maluchy ze złością.
-Drażnili niedźwiedzia....-nie dokończyłam, bo mi przerwała.
-Drażniliście niedźwiedzia!Wiecie czym to się mogło skończyć!!!!-wrzasnęła na nich. Szczenięta patrzyły na nią wielkimi oczami. Miałam przeczucie, że wiedzą-Mógł was zabić!
-Ale nie zabił...-powiedział e... chyba Olimp.
-Po za tym było całkiem fajnie-odparł Dragon.
Widziałam, że Saphira zaraz zacznie krzyczeć, więc spokojnie wyszłam. Faktycznie. Nawet w naszej jaskini, która była sporo dalej było ją słychać. Ale rozumiem ją. Też bym się wściekła, gdyby moje szczeniaki tak rozrabiały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz