Widać było, że Yamis'owi też podobało się mazanie krwią... Dziwna
zabawa, ale dawała dużo frajdy. Gdy skończyliśmy zabawę zauważyliśmy
dwoję dzików. Od razu je zaatakowaliśmy. Chciałam wgryźć się w szyję
dzika lecz on kopnął mnie kopytem w ranną łapę. Z piskiem padłam na
ziemię. Nie potrafiłam się ruszyć. Byłam pewna, że zaraz to bydle
zacznie mnie kopać... Na szczęście Yamis to zauważył i natychmiast do
mnie podbiegł. Zaatakował i zabił dzika. Spojrzał na mnie lecz ja ani
drgnęłam. Moja łapa strasznie krwawiła. Basior delikatnie wziął mnie na
grzbiet i skierował się na łąkę z ziołami. Nareszcie byłam tak blisko
Yamisa, a nawet nie mogłam się tym nacieszyć przez głupią ranę! Na łące
ściągnął mnie z grzbietu, a ja natychmiast usiadłam z sykiem bólu.
Ściągnął liść którym zakryłam wcześniej ranę i zaczął ją obmywać.
Strasznie szczypało, ale zacisnęła zęby. Wziął jakieś zioła i zaczął
wmasowywać mi je w ranę. W końcu owinął moją łapę mocno, by się
trzymało:
- Dlaczego nie powiedziałaś o ranie?Mogło się skończyć dużo gorzej. - zaczął rozmowę.
- Ale wtedy trzeba byłoby odwołać polowanie. - westchnęłam.
- Albo wtedy łapa zostałaby przebita na wylot.
- Wolę mieć łapę przebitą na wylot i być z tobą na polowaniu niż siedzieć z małą ranką sama w jaskini. - odparłam.
- Ale gdybyś miała dziurawą łapę to w ogóle już nigdy nie moglibyśmy
pójść na polowanie. - powiedział już z uśmiechem. I tak zaczęliśmy się
przekomarzać co by się stało, gdybym miała dziurawą łapę.
Po jakimś czasie już nie czułam bólu, ale lekkie pieczenie.
- Wow...! - szepnęłam.
- Hyyy? - zauważył Yamis.
- Chodzi mi o tą łapę. Już nie boli, tylko lekko piecze... Jesteś
genialny. - powiedziałam i przytuliłam go. - Sorry... - opamiętałam się.
- Nic się nie stało. Masz tu jeszcze trochę krwi... - powiedział.
Zanurzył łapę w wodzie i zaczął ścierać krew z mojego policzka. Gdy to
robił zapatrzyliśmy się sobie w oczy... Chciałam wyczytać z jego oczu co
myśli, ale jakoś mi to nie wychodziło. Wiedziałam tylko tyle, że jego
oczy są piękne. Po jakimś czasie opuściłam głowę, troszkę się
zarumieniłam.
- Sorry... - teraz to on zaczął.
- Nie ma za co... Masz ładne oczy. - ale ja głupia! Po co to palnęłam.
- E... Dzięki. - powiedział i ochlapał mnie wodą.
- Ej! - krzyknęłam z uśmiechem i również go chlapnęłam.
- Tak to nie ma! - powiedział i wrzucił mnie do wody.
- Chcesz wojny? - odparłam ciągnąc go za łapę, również wleciał. Szczerze
powiedziawszy nie za bardzo lubię wodę, bo mam żywioł ognia, ale raz na
jakiś czas chyba mogę się zabawić.
< Yamis, dokończysz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz