Będąc
małym szczenięciem, już przysparzałam wielu kłopotów rodzicom,
potrafiłam wpaść w niezłe tarapaty, ale jakoś wychodziłam z nich cało.
Było kilka nieprzyjemnych sytuacji, o których lepiej nie wspominać..
Mając zaledwie rok(a w ciągu roku w watasze wszyscy znali mnie ze
swojego "talentu" do kłopotów) poczułam, że muszę wyruszyć. Nie
wiedziałam gdzie, czułam tylko ochotę poszerzania horyzontów, poznawania
świata.
Pewnej nocy stało się, wyruszyłam uciekła z domu. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Wyrwałam się, z mojego szarego świata gdzie wszyscy mnie pilnowali, w końcu byłam niezależna !! Musiałam radzić sobie sama, no i byłam wolna !!! Myśląc tak skakałam z radości. -Łuhuuuu- krzyczałam na całe gardło. Był środek w nocy, więc pewnie obudziłam kilka wiewiórczych rodzinek. -Ehhh... Chciałabym mieć swoja rodzinę- Myślałam. No ale to nic, trzeba zawsze znajdywać lepsze strony tego co jest. "Każdy medal ma dwie strony" Zacytowałam powiedzenie mojego ulubionego wilczego filozofa.
Wędrowałam kilka dni, przebieg każdego zapisywałam w moim notatniku, który zmieniałam w proszek i umieszczałam w moim wisiorze od matki. To była moja jedyna pamiątka po niej. Zginęła w wielkiej gonitwie człowiek-wilk, nie wiem dokładnie co się z nią stało ale mówiono, że to spadające głazy... No cóż, notowałam tak przebieg każdego dnia. Wędrowałam tak długo, w końcu straciłam rachubę. Nie wiedziałam ile dni wędruję. Ale nie przeszkodziło mi to w wędrówce. Codziennie poznawałam nowe tereny, spotykałam różne watahy. Jedne zapraszały mnie na ucztę i zapraszały do dołączenia, a inne warczały i przeganiały.
Szłam dalej.Zobaczyłam wodospad. Byłam na góże. Nie mogłam wytrzymać. Coś mnie kusiło. No i skoczyłam !!! Wpadłam w zimną i orzeźwiającą wodę. -Ile ryb !!- pomyślałam Popływałam trochę, i wygramoliłam się na brzeg. Na brzegu zobaczyłam mnóstwo wilków. Prawdopodobnie kilka par, najwidoczniej rozmawiających o ich związkach. Szczeniaki i samicę, wyglądała mi na alfę.
Wszyscy patrzyli się na mnie. Szkoda, że nie widzieli swoich min !!!
-No co??
-To było niesamowite !!- W końcu jeden z nich odezwał się.
-Hheh, no dzięki. Ale nie mogłam się oprzeć !!
-To było też niebezpieczne !!- Surowo odparła wilczyca alfa
-Trzeba żyć tak, jakby ten dzień był tym ostatnim !
Wilczyca i inne wilki byli mną najwyraźniej zainteresowanie i zaniepokojone.
-Jesteś szalona !!!Ale i odpowiedzialna, dobrze mówisz... Zechcesz dołączyć no naszej watahy ?
-Ja, ja muszę to przemyśleć.
-Zostań na noc, damy ci do dyspozycji jedna z jaskiń i zrobimy ognisko.
Na ognisku poznałam co poniektóre wilki, bo dowiedziałam się, że kilka poszło na poważne rozmowy, a inne po prostu na spacer. Przy ognisku opowiadałam szczeniakom moje historie związane z podróżą, oczywiście inne wilki też nie pogardziły opowieścią. Naprawdę mi się tam podobało.
Nadszedł ranek. Cała wataha była już na łapach.
-Melody !!!!! Zostaję u was.
Szczeniaki niezmiernie się ucieszyły, bo miałam im jeszcze dużo historii do opowiedzenia. No i może znajdę mojego "wilka" ??
Pewnej nocy stało się, wyruszyłam uciekła z domu. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Wyrwałam się, z mojego szarego świata gdzie wszyscy mnie pilnowali, w końcu byłam niezależna !! Musiałam radzić sobie sama, no i byłam wolna !!! Myśląc tak skakałam z radości. -Łuhuuuu- krzyczałam na całe gardło. Był środek w nocy, więc pewnie obudziłam kilka wiewiórczych rodzinek. -Ehhh... Chciałabym mieć swoja rodzinę- Myślałam. No ale to nic, trzeba zawsze znajdywać lepsze strony tego co jest. "Każdy medal ma dwie strony" Zacytowałam powiedzenie mojego ulubionego wilczego filozofa.
Wędrowałam kilka dni, przebieg każdego zapisywałam w moim notatniku, który zmieniałam w proszek i umieszczałam w moim wisiorze od matki. To była moja jedyna pamiątka po niej. Zginęła w wielkiej gonitwie człowiek-wilk, nie wiem dokładnie co się z nią stało ale mówiono, że to spadające głazy... No cóż, notowałam tak przebieg każdego dnia. Wędrowałam tak długo, w końcu straciłam rachubę. Nie wiedziałam ile dni wędruję. Ale nie przeszkodziło mi to w wędrówce. Codziennie poznawałam nowe tereny, spotykałam różne watahy. Jedne zapraszały mnie na ucztę i zapraszały do dołączenia, a inne warczały i przeganiały.
Szłam dalej.Zobaczyłam wodospad. Byłam na góże. Nie mogłam wytrzymać. Coś mnie kusiło. No i skoczyłam !!! Wpadłam w zimną i orzeźwiającą wodę. -Ile ryb !!- pomyślałam Popływałam trochę, i wygramoliłam się na brzeg. Na brzegu zobaczyłam mnóstwo wilków. Prawdopodobnie kilka par, najwidoczniej rozmawiających o ich związkach. Szczeniaki i samicę, wyglądała mi na alfę.
Wszyscy patrzyli się na mnie. Szkoda, że nie widzieli swoich min !!!
-No co??
-To było niesamowite !!- W końcu jeden z nich odezwał się.
-Hheh, no dzięki. Ale nie mogłam się oprzeć !!
-To było też niebezpieczne !!- Surowo odparła wilczyca alfa
-Trzeba żyć tak, jakby ten dzień był tym ostatnim !
Wilczyca i inne wilki byli mną najwyraźniej zainteresowanie i zaniepokojone.
-Jesteś szalona !!!Ale i odpowiedzialna, dobrze mówisz... Zechcesz dołączyć no naszej watahy ?
-Ja, ja muszę to przemyśleć.
-Zostań na noc, damy ci do dyspozycji jedna z jaskiń i zrobimy ognisko.
Na ognisku poznałam co poniektóre wilki, bo dowiedziałam się, że kilka poszło na poważne rozmowy, a inne po prostu na spacer. Przy ognisku opowiadałam szczeniakom moje historie związane z podróżą, oczywiście inne wilki też nie pogardziły opowieścią. Naprawdę mi się tam podobało.
Nadszedł ranek. Cała wataha była już na łapach.
-Melody !!!!! Zostaję u was.
Szczeniaki niezmiernie się ucieszyły, bo miałam im jeszcze dużo historii do opowiedzenia. No i może znajdę mojego "wilka" ??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz