piątek, 26 października 2012

Od Lei'ego - CD historii Shily

Wilczyca patrzyła na mnie trochę osłupiała i sprawiała wrażenie zawstydzonej, spytałem jej ze śmiechem:
-No co jest?
-Em...
-Nie przejmuj się, też tak często śpię.
Pomogłem jej wstać i zjedliśmy razem śniadanie, potem miałem w planach przejść się po lesie w poszukiwaniu tego wilka, o którym mówiła cała wataha. Zawsze byłem indywidualistą i lubiłem robić wszystko po swojemu, Shila mnie zatrzymała mówiąc:
-Nie powinieneś wychodzić sam, to niebezpieczne.
-Oj tam, oj tam, tyle razy otarłem się o niebezpieczeństwo i nic mi się nie stało, to czemu ma mi się teraz coś stać? - i pobiegłem przed siebie. W oddali zobaczyłem coś czarnego, nie przestraszyłem się, tylko pobiegłem w jego stronę. To była Aira. Powiedziałem do niej wesoło, ona obejrzała się na mnie i powiedziała:
-O cześć, patrz, tam się coś czai....
Wytężyłem wzrok i powiedziałem:
-Myślisz, że to on?
-Mhm...
-To co robimy?
-Idę po watahę, ty zostań, poradzisz sobie, nie?
-Pewnie.
Wilczyca pobiegła po resztę wilków, a ja wciąż przyglądałem się stworzeniu. Po jakiś 10 minutach wilk mnie poczuł i ruszył w moją stronę, przygotowałem się do walki i skoczyłem na przeciwnika. Gryzłem go zaciekle, on mnie też. Kilka minut walki przerodziło się w masakrę, myślałem że zdechnę, nie byłem taki silny jak on, jednak moje ciosy także dodały ubytku na jego zdrowiu. Zobaczyłem nasze wilki i jeszcze zacieklej go tarmosiłem, zacząłem tracić siły ze zmęczenia i od ran. Kilka innych samców rzuciło się na wilka, a ja mogłem wreszcie odsapnąć... Beathani ze mną została i pomogła mi dojść do siebie. Powiedziała:
-Shila kazała mi przekazać, że dadzą sobie radę i żebyś za nimi nie biegł i odpoczywał a oni dadzą sobie radę. Pomimo tego nie chciałem zostawać i upierałem się. W końcu odpuściła i pobiegliśmy za innymi. Tam rozpętała się walka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz