Szłam
sobie jakby nigdy nic. Tak dotarłam do jakiejś jaskini. W środku ktoś
był. Wyraźnie to czułam. Jakby nigdy nic rozpoczęłam rutynowe "wykopki".
Musiałam mieć gdzieś dom, co nie? Wykopałam sporą norę. Potem
naznosiłam tam różnych patyków i liści, żeby trochę przyozdobić wnętrze.
Wyszłam na zewnątrz, żeby podziwiać swoje dzieło. Wtedy z jaskini obok
wyszła jakaś wilczyca.
//Midway, dokończ// |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz