Śmialiśmy się z ich min i krzyków, wróciliśmy do watahy kilka godzin
potem. Miło było. -powiedział.Byłam zadowolona ze wspólnego
popołudnia.Był bardzo towarzyski.Dobrze się z nim rozmawiało i ogólnie
było super. Nareście mogłam przed kimś pokazać moje moce bo przeważnie
ich nie używałam.Nie było potrzeby bo zanim dołączyłam do watahy tylko
strzelałam w ptaki piorunami.Pierwszy raz w życiu się
zarumieniłam.Chciałam się jutro go zapytać czy przeszedł by się ze mną
po lesie.Ale dowiedziałam się że jakiś wilk jest na naszym terenie i
wolałam pilnować terenu przed nim(lub nią ;3).Zawsze się uczyłam
znienawidzonej przeze mnie zasady ;"Najpierw obowiązki,potem
przyjemności".Okropność.Ale zawsze mi to przychodziło na dobre.A
wolałabym żeby nie zaatakował watahy.(Rano)Obudziłam się w dość nie
typowej pozycji:łapy i ogon w górze a pysk na dole.Nie wiem jak mogłam
tak spać,Ale nagle padł na mnie cień wilka.Popatrzyłam na niego zaspanym
jeszcze wzrokiem.Był to Lei.
>Lei,dokończysz? :3<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz