sobota, 20 października 2012

Od Midway

-Midway,kolacja!
Przybiegłam do jaskini.Karina* już czekała z duuuużym jeleniem.Karina to moja opiekunka.Nie mam rodziców,nasz Alfa przy odwiedzinach powiedział,że poszli na polowanie i nie wrócili.No cóż.
Gdy przyszłam już do Kariny,ona zaczęła niespokojnie się rozglądać.W końcu powiedziała:
-Chodz.Muszę ci powiedzieć coś,co z rozkazu ukrywałam przez całe twoje życie.
Powiedziała,a ja wpadłam w szał.
-Moi rodzice...zginęli w wojnie?Dlaczego nie mówiłaś?
-Już ci powiedziałam:byłam zmuszona.
-Och...Rozumiem.Ale nadal jestem zła na tą watahę,że zabili mi rodziców.Gdybym mogła uciec...
-Rozumiem.Ja też uciekłam,jak miałam 6 miesięcy.
-Naprawdę?Dlaczego?
-Chciałam już polować,ale rodzice mi nie pozwalali.Ale i tak mnie potem znalezli.-Zaśmiała się.
-Czyli...Mogę uciec?
-To twoja decyzja.Ja ci pozwalam.
-W takim razie...Dziękuję.Za te wszystkie lata,w których opiekowałaś się tak mną przez całe życie.
Uśmiechnęła się.Odwzajemniłam to i...uciekłam.
Biegłam,aż przekroczyłam granice watahy.Wtedy się uspokoiłam.Jednak zobaczyłam naszego Alfę,wracającego z polowania.Nagle...poczułam chęć zemsty.Za to,że zabił mi rodzinę.Ale nie chciałam zbytniego rozlewu krwi.Więc przyczaiłam się w krzakach,i skoczyłam na niego,jak na jakąś zwierzynę.Wbijałam mu pazury,gryzłam i szarpałam,aż umarł.
Od tej walki zrobiłam się głodna.Zauważyłam jakiegoś ptaszka na drzewie.Skoczyłam i...Zamiast złapać ptaszka,zderzyłam się z jakąś wilczycą.
<Melody,dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz