Postanowiłam się przejść po terenach watahy.Widze jak inne wilki paczą
na mnie ze strachem.Już cała wataha wie że jestem pół demonem.Na
szczęście Melody powiedziała że nie liczy się pochodzenie,lecz
zachowanie i uczucia.Bardzo jej za to dziękuje.Idąc sobie przez las
nagle zobaczyłam jakiegoś wilka.Myślałam że on odpoczywa albo spi ale on
był wyczerpany i słaby.Podeszłam do niego.Jego piękne białe futro było
umazane krwią.Nie zrozumcie mnie zle ale nielubie i nieumiem pomagać
wilkom.Okej umiem uprawiać magie leczniczą ale...uch nieważne.Chodzi mi o
to że jak patrzyłam na tego wilka wiedziałam że niemoge go tak zostawić
więc przywołałam swoją moc i zaczełam go uzdrawiać.Po jakimś czasie
otworzył oczy.
- Jestem Thalia, już nic ci nie grozi. - powiedziałam naj słodziej jak
potrafiłam ale on już zpowrotem zemdlał.Więc postanowiłam użyć mojej
mocy ciała.Moje ciało jest silne i wytrzymałe.I zaczełam tchnąć całą
moją energię w tego wilka.Po dwuch godzinach wilk się ockną.Popatrzył na
mnie ze spojrzeniem pełnym uczucia i miłości."Ojej"pomyślałam"oby to
był tylko sen ja nienawidze miłości".Zaraz po tym upadłam na ziemie
wyczerpana.Widziałam jeszcze tylko jak ten wilk biegnie ku mnie ze
strachem w oczach potem film się urwał...
<Orion dokonczyłbyś???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz