Byłem taki szczęśliwy! Rodzice mojej kochanej Ofi przyjęli dobrze tą
wiadomość. Od razu pobiegliśmy wybrać sobie jaskinię i usiedliśmy w
środku naszego nowego mieszkanka.
- Jakby nie patrzeć reakcja u twojej rodziny była niezła. - powiedziałem z uśmiechem.
- Też tak myślę...Jeszcze nie poinformowaliśmy twojej siostry i ciotki.
- To zrobi się innym razem. - odparłem przewracając oczami.
- Jasne.
No dobrze...Jeżeli nie poinformuję dzisiaj cioci i nie wrócę na noc,
może być słabo. Ale na razie powiniśmy być razem i cieszyć się sobą. Do
tego trzeba tu nanieść mchu na łóżeczka, sprzątnąć kurz (co z pomocą
ciotki zajęło by kilka sekund, gdyż ma żywioł powietrza). Ogólnie trzeba
się tu jakoś urządzić...
- A co jeśli twoja ciocia się nie zgodzi? - spytała Ofi z niepokojem.
- Wiesz, sądzę, że ona ma tu mało do gadania. Jestem już dorosły, raczej mogę decydować o własnym życiu...
- No tak, ale ona też ma prawo Ci zabronić. - zaśmiała się lekko.
- Zobaczysz, że nie zabroni. Ona taka nie jest. Już nie mogę się
doczekać miny mojej siostry, kiedy dowie się o tobie. - również się
zaśmiałem.
- Chcesz się mną chwalić, bo jestem młodą alfą? - Ofelia spoważniała.
- Nie, skąd! - krzyknąłem. - Może to tak trochę zabrzmiało, ale chodziło
mi o to, że jesteś taka cudowna. - pocałowałem ją w policzek.
<Ofelia, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz