Od
tygodnia nie miałam nic w pysku. Byłam wściekła zmęczona i głodna. Na
dodatek obolała po ostatnim ,, miłym" spotkaniu z pobratymcami. Niezła
mieszanka, co?
Wreszcie znalazłam odpowiedni las- nie było w nim żadnego wilka, a zwierzyny- pod dostatkiem. Namierzyłam młodego jelenia. Był niewielki, ale nie przeszkadzało mi to. I tak wątpiłam, w to, że zdołam go zjeść całego. Taki las , mimo pozorów musiał należeć do jakiejś watahy. Wiedziałam, że musiała szybko się stąd wynieść. Zaczaiłam się na tego młodzika. Upolowanie go było proste. Rzekłabym z byt proste. Może gdyby jeleń był większym wyzwaniem zapomniałabym o tym, że czuję się obserwowana?,, Głupia-skarciłam się- nie raz dałaś się ponieść swojej wyobraźni. Rzadko , twoje przypuszczenia się sprawdzały? Wiec po co się martwisz?" Przyznałam sobie rację i zabrałam się do uczty. Niestety, okazało się, że moje przypuszczenia, maja oparcie w faktach, a mianowicie w młodym czarnym, uskrzydlonym wilku. Wymieniony wyżej zaszedł mnie od tyłu, gdy w najlepsze sobie ucztowałam, a muszę powiedzieć, że na pewno nie był to miły widok. Nie wiedziałam, że basior stoi za mną , a o jego pobycie za moimi plecami dowiedziałam się dopiero w chwili, gdy ten chrząkną. W jednej chwili skoczyłam na równe nogi i obróciłam się o 180*. Stał w odległości metra o de mnie. Nie wiem jak długo tam stal, ale mam nadzieję, że przegapił moment gdy zabierałam się do wnętrzności ofiary. Zaczęłam się zastanawiać, jak to możliwe, że ten wilk podszedł tak blisko mnie, a ja nic nie usłyszałam. Moje rozważania na ten temat przerwał jednak cichy głos nieznajomego. -Może przestaniesz tak na mnie warczeć? W jego głosie wyraźnie słychać było drwinę. W mig wyprostowałam się i schowałam kły. -No, skoro już jako tako zadbałaś o swój wizerunek, to wyjawisz mi jak się nazywasz. -Niby czemu mam powiedzieć jak się nazywam?Kim jesteś, że cię to obchodzi? Wilka pokręcił głową i odpowiedział: -Powinnaś raczej mi dziękować, że cię nie zaatakowałem, a nie się ze mną spierać. -Myślisz, że nie dałabym ci rady?- Byłam oburzona ta myślą. Przez ponad rok wychodziłam cało z wielu opresji, a znaczna cześć z nich miała związek z wilkami i walkami. -Ja to wiem. Dobrze, skoro nie chcesz się przedstawić, chodź ze mną. -Co? Czemu? -Bo ja tak chcę.Nie marudź. Chodź, trzeba opatrzyć twoje rany. Odwrócił się i odszedł. A ja poszłam za nim, wiedziona jakimś dziwnym impulsem. <Leonardo, dokończ> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz