Ja to mam pecha! Zabiłam całą rodzinę, bo zachciało mi się zabawny z
potworami nocy. Zaje*****e! Teraz chodzę jak jakiś menel w poszukiwaniu
watahy. Jak na razie wszystkie próby dołączenia skończyły się nie
powodzeniem, bo każdy tylko patrzył na mój wygląd, a nie na wnętrze. O
co chodzi z moim wyglądem? - zapytacie. O tuż to, że gdy miałam ok. 1,5
lat zostałam pojmana przez ludzi. Oni założyli mi obrożę z ćwiekami i
przebili uszy dużo razy, ok. 6 dziur na ucho. Ja do tej pory nie
zdjęłam, ani obroży ani kolczyków. Są one moją pamiątką po tym co w
życiu przeszłam. Kilka razy próbowałam nawet popełnić samobójstwo, ale
zawsze znalazł się jakiś "wielkoduszny" wilk, który chciał mnie ratować.
Od jakiegoś czasu suszy mnie w gardle. Zjadłam bardzo słoną rybę... Fuj!
Chodziłam sobie i chodziłam, aż natrafiłam na trop jakiegoś wilka. Do
głowy wpadł mi pomysł. Skoro jest wilk musi być i jedzenie, a skoro jest
jedzenie musi być też woda. Rzuciłam się biegiem za zapachem (był dosyć
interesujący x'D) i zauważyłam OGROMNE jezioro. Było zaje****e, ale
obok pił jakiś basior. Podeszłam do niego:
- Cześć. Mogę się napić? - spytałam.
- Yhym... - mruknął cicho i pił dalej. Strasznie chciało mi się pić, ale
piłam powoli, bym nie wyszła na idiotkę przy tym gościu. Gdy już się
napiłam podeszłam do drzewa niedaleko i ułożyłam się do snu. Nie wiem
kiedy usnęłam, ale gdy się obudziłam była już noc. Strasznie kochałam
noc, chociaż miałam tą przeklętą moc przyciągania potworów. Pobiegłam w
stronę lasu i usłyszałam odgłosy walki. Wbiegłam głębiej i ujrzałam tego
wilka co pił przy wodospadzie, który walczył z jakimś potworem.
- Uciekaj stąd! - krzyknął do mnie, ale ja podeszłam bliżej.
- Zostaw go! Już! - warknęłam na potwora, który z podkulonym ogonem
uciekł. Już miałam odejść, ale ciekawiło mnie czemu basior bił się z
potworem. - Dlaczego się z nim biłeś? - zapytałam wprost.
- Nie ważne. - odwarknął.
- Ej... Ja nie chcę ci nic złego zrobić. Chcę tylko wiedzieć czemu go wkurzyłeś, ale jak nie masz ochoty to nie mów.
- Racja... Nie mam ochoty. - powiedział cicho.
- A powiesz mi jak masz na imię i czemu chodzisz sam nocą po lesie?
- Na imię mi Yamis, a chodzę po nocy bo chcę i lubię.
- No to jest nas dwoje. - powiedziałam, a ona otworzył ze zdziwienia
szeroko oczy. - Aha... Na imię mi Alice. - powiedziałam i uśmiechnęłam
się.
< Yamis, dokończysz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz