Nie wiem, czy mam się cieszyć. Z jednej strony mam nadzieję, że Ofelia
odwzajemni moje uczucia, a z drugiej, że chce mi powiedzieć jeszcze raz,
żebyśmy zostali przyjaciółmi. Jeśli chodzi o to drugie, to nie, nie dam
rady. Kiedy podłożyłem jej już karteczkę wróciłem do jaskini i ponownie
położyłem się w kącie. Po kilku chwilach do jaskini weszła ciocia
Valixy. Przytargała ze sobą dwa króliki - jak zawsze, była na polowaniu.
Zauważyła mój smutek i podeszła do mnie, położyła się i powiedziała,
troskliwie głaszcząc mnie po głowie:
- Tsume, o co chodzi? - spytała.
- O nic...
- Przecież widzę. Co Cię gryzie?
- Ciociu, to sprawy miłosne, ty się na tym nie znasz. - walnąłem prosto z
mostu, ale widząc smutek na twarzy Valixy poprawiłem się. - Znaczy, ja
się na tym nie znam.
- Nic nie szkodzi...- odparła.
- No dobrze...Chodzi o Ofelię.
- Córka alf Ci się spodobała? - zaśmiała się lekko.
- Tak...
- W okół niej lata pełno samców, na pewno ona nie traktuje tego
poważnie. Myślisz, że większość z nich tak na prawdę ją kocha? - w jej
słowach było trochę racji. - Alfy zawsze mają najgorzej ze znalezieniem
partnera.
- Tyle, że ja chcę z nią być i już...
- Według mnie to chwilowe zauroczenie. Przemyśl to. Ja muszę iść pozałatwiać kilka spraw. - powiedziała i wyszła.
Nie zawracając sobie już niczym głowy usnąłem. Następnego dnia wstałem i
poszłem nad wodospad. Wiem, że mieliśmy się spotkać wieczorem, ale
wolałem pójść tam wcześniej, na wszelki wypadek. Usiadłem na brzegu i
gapiąc się w swoje odbicie rozmyślałem, co tak ważnego wadera ma mi do
powiedzenia. Tak czas zleciał aż do wieczora, kiedy w oddali zauważyłem
sylwetkę Ofi...
<Ofelia, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz