Jest!
Ofelia zgodziła się na mini randkę! Chodź nie wiem, czy ona też to tak
odbiera, ale ja jestem szczęśliwy jak nigdy! Gdy odprowadziłem Ofii do
jej jaskini jak piorun popędziłem na miejsce, gdzie dzisiaj pływaliśmy.
Nie wiedziałem od czego zacząć. Wbiłem w ziemię 4 belki drewna, które
zapaliłem. Oświetlenie już było, okey! Teraz wyryłem łapką nie za duże,
ale też nie za małe koło. Chciałem do środka nalać troszkę wody. Gdy
woda już tam pływała żywiołem światła wprowadziłem do niej śnieżnobiały
blask. Teraz kółko wodne lśniło jak Ofelia, tylko mniej pięknie niż ona.
Pobiegłem na polanę pozrywać kwiaty. Znalazłem dużo białych i
błękitnych róż. Oderwałem ich płatki i kilka wsypałem do wody, a resztę
wysypałem tam gdzie mieliśmy siedzieć. Pobiegłem jeszcze upolować sarnę.
Podpiekłem ją trochę i przyrządziłem miętą, żurawiną i jagodą.
Pachniało przepysznie. Nim spostrzegłem była już umówiona godzina.
Szybko wskoczyłem do jeziora, by się odświeżyć. Przegryzłem również
trochę mięty, aby mieć świeży oddech. Po drodze do Ofelii znalazłem
kilka niezapominajek, zerwałem je i schowałem.
Ominę wam drogę do Ofelii Gdy byłem już przy jej jaskini, wyrzuciłem z siebie cały stres. - Puk puk - zapukałem. - Ofii to ja Picallo. - Już... Chwilkę - usłyszałem głos z wnętrza jaskini. Gdy Ofelia wyszła stres wrócił, a serce biło jak opętane. Ofii zawsze wygląda jak bogini, ale teraz... Nie sposób opisać to słowami. - Wow! Ofii wyglądasz... Pięknie. - powiedziałem. - Mogę? - wyciągnąłem łapę z niezapominajkami. - Jasne. - odrzekła słodkim głosem i troszkę się do mnie przybliżyła. Ona nawet pachniała uroczo! Włożyłem jej kwiaty za słodkie uszko, ale ona chyba nie mogła wyglądać już lepiej. - Pani zechce pójść ze mną? - powiedziałem z uśmiechem i podałem jej łapę. - Będzie mi miło. Ofelia podała mi łapę, a ja delikatnie ją ująłem. Szliśmy przez las. Ja odsuwałem przed nią każdy patyk i kamień, aby się nie skaleczyła. W zamian dostawałem jej uśmiech i śmiech. Bezcenne dary. Razem z Ofelią poszedłem na miejsce przy którym spędziliśmy dzisiejszy dzień. Tak jak zaplanowałem woda w kole świeciła na śnieżnobiały kolor. Podszedłem z Ofii bliżej i tak by nie zauważyłam sprawiłem, że obok nas krążyły białe światełka - gwiazdy. Teraz czekałem tylko na jej reakcję, która była bardzo ważna. < Ofelia, dokończ > |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz