-
Myst ja na prawdę nie mogę teraz. Dziś przypada moja kolej by wrzucić
coś do spiżarni i muszę iść zapolować. Może potem? Ale teraz muszę iść
polować. - odparł.
- Aha. A mogę iść z tobą?
-Jak chcesz...- powiedział obojętnie.
Po kilku, kilkunastu minutach zauważyliśmy stado jeleni. Tak więc od razu weszliśmy w krzaki. Przemykaliśmy od drzewa do drzewa, od krzewu do krzewu, coraz bardziej zbliżając się do ofiar. Wreszcie nie czekając na Yamisa rzuciłam się na zad jelenia, zaczynając wyrywać kawałki mięsa jeszcze przed zabiciem. Zwierzyna jednak próbowała zranić mnie rogami z jednej strony i broniła się kopytami z drugiej. Reszta grupki prawie uciekła, tylko basior rzucił się na sarnę i szybko ją zabił. Widząc, że uparty jeleń nie chce się poddać podbiegł do niego. Jeleń zajęty mną nie zauważył Yamisa, a ten szybko przegryzł mu tchawicę. Po chwili ofiara upadła na ziemię.
- Nie źle. - usłyszałam od Yamisa, chyba pierwszy raz.
- Dzięki...Ale gdyby nie ty, nie poradziłabym sobie z nim tak szybko. - uśmiechnęłam się lekko.
- Zanieśmy je do spiżarni.
- Oki.
Oboje podrzuciliśmy swoje ofiary, tak, żeby udpały nam na grzbiet. Potem ruszyliśmy w stronę spiżarni, po drodze rozmawiając.
- A czy teraz masz wreszcie czas na zabawę ze mną?
- Myst...Powiem szczerze, nie mam ochoty. - znów zaczyna..
- No dobrze.
Po chwili włożyliśmy ziewrzynę do spiżarni.
- To inaczej. - odparłam. - Zazwyczaj jak z tobą rozmawiam, to dany temat Cię nie interesuje. Teraz ty zacznij rozmowę, ta taki temat, jaki Ci się tylko podoba, dobrze?
<Yamis, dokończ>
- Aha. A mogę iść z tobą?
-Jak chcesz...- powiedział obojętnie.
Po kilku, kilkunastu minutach zauważyliśmy stado jeleni. Tak więc od razu weszliśmy w krzaki. Przemykaliśmy od drzewa do drzewa, od krzewu do krzewu, coraz bardziej zbliżając się do ofiar. Wreszcie nie czekając na Yamisa rzuciłam się na zad jelenia, zaczynając wyrywać kawałki mięsa jeszcze przed zabiciem. Zwierzyna jednak próbowała zranić mnie rogami z jednej strony i broniła się kopytami z drugiej. Reszta grupki prawie uciekła, tylko basior rzucił się na sarnę i szybko ją zabił. Widząc, że uparty jeleń nie chce się poddać podbiegł do niego. Jeleń zajęty mną nie zauważył Yamisa, a ten szybko przegryzł mu tchawicę. Po chwili ofiara upadła na ziemię.
- Nie źle. - usłyszałam od Yamisa, chyba pierwszy raz.
- Dzięki...Ale gdyby nie ty, nie poradziłabym sobie z nim tak szybko. - uśmiechnęłam się lekko.
- Zanieśmy je do spiżarni.
- Oki.
Oboje podrzuciliśmy swoje ofiary, tak, żeby udpały nam na grzbiet. Potem ruszyliśmy w stronę spiżarni, po drodze rozmawiając.
- A czy teraz masz wreszcie czas na zabawę ze mną?
- Myst...Powiem szczerze, nie mam ochoty. - znów zaczyna..
- No dobrze.
Po chwili włożyliśmy ziewrzynę do spiżarni.
- To inaczej. - odparłam. - Zazwyczaj jak z tobą rozmawiam, to dany temat Cię nie interesuje. Teraz ty zacznij rozmowę, ta taki temat, jaki Ci się tylko podoba, dobrze?
<Yamis, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz