piątek, 30 listopada 2012

Od Mystery - CD historii Yamisa

- Powiedzmy, że lubię walczyć ale w słusznej sprawie. - odparł, delikatnie się uśmiechnął i wbił pazury w ziemię.
Prawdę mówiąc to sama lubię walczyć (tak dla zabawy, nie na śmierć i życie). Poza tym jestem wojowniczką. Nie mogę powiedzieć, że mi to nie wychodzi, bo walczę dobrze i wiem, że lepiej od nie jednego samca (głównie dlatego, że mam moc super-siły). Kiedy Yamis wypowiedział wcześniejsze słowa znów przypomniała mi się przeszłość. Bawiliśmy się w pojedynki, podczas których często walczyłam właśnie z nim. Zauważyłam, że basior narysował coś na ziemi. Nagle znak zacząć się palić na czarno i czerwono a po chwili buchnął z niego ogień. Widziałam, jak wybuchnął prosto w Yamisa! Szybko odskoczyłam i przewróciłam się z przerażenia. Łzy napłynęły mi do oczu. Myślałam, że z mojej miłości zostanie popiół. Cały czas miałam myśli, w których widziałam masakrę, jak mój przyjaciel żywcem zostaje spalony...Zasłoniłam twarz łapkami, nie chciałam na to patrzeć. Po chwili usłyszałam jednak chrząknięcie. Odsłoniłam twarz i ujżałam Yamisa...Całego! Ten patrzył się na mnie z lekkim uśmiechem.
- Yamis! - krzyknęłam i podbiegłam do niego, rzucając mu się na szyję. - Ty żyjesz! - to powiedziawszy mocno się w niego wtuliłam.
- Żyję, żyję. - spojrzał się na mnie ze zdziwieniem.
- Przepraszam...- zarumieniłam się i puściłam go. - Poniosły mnie emocje...
- Rozumiem. Z resztą to był przyjacielski uścisk. Na twoim miejscu sam bym tak zrobił.
- Taa...- również się uśmiechnęłam, chociaż miałam przeczucie, że gdybym to ja prawie, że spłonęła w ogniu nie opłakiwał by mnie potem. - A powiedz, jak to się stało, że tu nadal jesteś?
- Mam żywioł ognia, a co idzie z tym w parze, mogę stanąć w ogniu. - oznajmił.
- Świetnie...A słuchaj, mówiłeś, że lubisz walczyć. Może pobawimy się w pojedynek? - zaproponowałam.
- Wiesz, ja raczej nie biję dziewczyn i...
- Ale ja się chętnie z tobą pobiję. - przerwałam mu. - Tak dla zabawy...
- Mogę Ci coś zrobić.
- Mam żywioł wody i mogę uzdrawiać. - tutaj ściszyłam głos. - Tylko leczenie bardzo poważnych ran może dłuuugo trwać. To jak?

<Yamis, dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz