Nie dawno doszły do mnie wieści, że samiec alfa wciąż żyje. Czyli Ofelia
jest szczęśliwa, a co z tym idzie, ja też. Nie widzieliśmy się dość
długi okres czasu, dorośliśmy...To musi się zmienić. W sensie, że nasze
spotkania z Ofelką. Muszą być częstsze. Bo przecież ona jest taka
urocza...Siedziałem właśnie przy wodospadzie i z nudów maczałem łapkę w
wodzie albo wrzucałem do niej kamyczki. Nagle jednak z krzaków wyszła
niezwykle piękna wilczyca o błękitnym futerku, zgrabnym ciele,
wyrazistych, niebieskich oczach, długich włosach i puszystym ogonie.
Poruszała się z wielką gracją, a uśmiech miała znajomy. Tylko jedno
przyszło mi do głowy - Ofelia?
- Ofi, to ty? - spytałem trochę nie śmiało.
- Yhym. - przytaknęła i podeszła do mnie. - Tsume?
- Tak! - zacząłem merdać ogonem. - Ale wyrosłaś i wypiękniałaś! - po
chwili już zrozumiałem, co powiedziałem. Czekałem na reakcję.
- Dzięki...- trochę się zarumieniła.
<Ofelia, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz