sobota, 24 listopada 2012

Od Lei'ego

Zerknąłem na Shilę i na Soula. Leżeliśmy w cieniu drzewa, nie wiem, Trine gdzieś pobiegła.
-Idę coś zjeść - powiedziałem i wyszedłem spod drzewa, po czym pobiegłem do lasu. Upolowałem ładnego daniela i zacząłem taszczyć go w stronę watahy. Nagle nieznany szmer przebiegł po trawie i wyłonił się... Sheinnor
Puściłem zdobycz i podbiegłem do niego.
-Stary kumplu, kope lat - wykrzyknął do mnie - Co tu robisz?
-A nic, tereny watahy, chodź za mną, to ci ją pokażę.
-Muszę wracać do Eleanor, a ty, stary, masz już partnerkę życia?
-A mam, i dwójkę szczeniąt, strasznie chcę ci ich przedstawić...
-No to chodźmy - odpowiedział
Nagle zza drzew wyłonił się potwór. Najeżyłem sierść, Sheinnor też. "Coś rzuciło się na nas i zaczęliśmy walczyć. Po kilku sekundach "stwór" przewrócił się, a my oddychaliśmy ciężko
-Co to było?! - zapytał kumpel
-Nie wiem, ale to chciało nas zabić... wiesz, może będzie lepiej , jak już wrócisz do siebie. Szybko się pożegnaliśmy, a ja patrzyłem na szczątki "czegoś". Wtedy to coś zaczęło się regenerować:
-Pożałujesz! - wykrzyknęło chrobotliwie
Chwycił mnie w swoją wielką łapę i pobiegł przed siebie. Wyrywałem się, ale na próżno. Wtedy... rzucił mną z całej siły o głaz... Czułem, że to koniec, jeszcze krzyknął za mną:
-To wina twojej watahy, za mojego ojca! - i wtedy film się urwał...

<ktoś dokończy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz