Bardzo się cieszyłam,że tata jednak żyje.Razem z mamą w sumie to nie rozdzierali się,serio...
Ach jak ten czas leci,nawet nie zauważyłam jak dorosłam.Ale mimo,że już jestem samicą a nie samiczką lubię przebywać z rodziną.Ostatnio wybieram się codziennie na spacery aby powspominać sobie dzieciństwo.Jest co przypominać ;).
A tu miejsce naszych częstych zabaw,a tu miejsce gdzie Yamis zwrócił paskudne rośliny (xD do tej pory nie umiem przestać się śmiać po tym),tu jeszcze wgłębienie po tym jak Tsume...zaraz zaraz.Co on wtedy zrobił?
Eee tam,wracajmy do teraźniejszości!
No więc chodziłam tak sobie,kiedy to skierowałam się nad wodospad.Kiedy byłam blisko,zobaczyłam jakiegoś czarnego basiora.Wyglądał dosyć znajomo...
Tsume?!
- Ofi, to ty? - spytał trochę nie śmiało.
- Yhym. - przytaknęłam i podeszłam do niego. - Tsume?
- Tak! - zaczął merdać ogonem. - Ale wyrosłaś i wypiękniałaś!
- Dzięki...- trochę się zarumieniłam.-A ty zmężniałeś.
I on się zarumienił.
-Co tu robisz?-spytał się
-Lubię wędrować i tym razem trafiłam tutaj.A ty?
-Nudziło mi się i też tu przyszedłem.
-To może razem pozbędziemy się jej?-zaproponowałam
-A w jakim sensie?-spytał się ze śmiechem
-Jakoś nic mi nie przychodzi do głowy...A może popływamy?
<Tsume,dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz