Lądowanie
nie było przyjemne, bo o mało co nie spadłem z tego ptaka. Wilki
zaniosły mnie chyba do swojego przywódcy. Gdy dotarliśmy do jego namiotu
strażnicy zaczęli gadać coś dziwnym językiem
- Okura si to keto mi haha - powiedział wódz Po jego słowach reszta ukłoniła się i zostawiła mnie. - Kim jesteś - powiedział - Ja jest Mack - Czemu tu przybyłeś ? - Ja nie wiem, wskoczyłem do zajęczej nory i znalazłem się w jakimś pomieszczeniu i potem ten kluczyk co otworzył mi tu drzwi... Przestałem mówić, bo wódz patrzył się na mnie jak na jakiegoś wariata. - Ja sam nie wiem.... Gdzie ja jestem ?- zapytałem się - Jesteś w Zambezyjskiej stolicy kraju Musinary - Czemu wasz kraj jest pod ziemią i jak się z tond wydostać ? - Nasz kraj nie jest pod ziemią - odpowiedział urażony wódz. Wszystko wskazywało na to, że oni nie wiedzieli o moim świecie. I nie wiedzieli też jak się z tond wydostać. - A jak to jest, że ty mnie rozumiesz ? - spytałem zaskoczony - Widzisz ten piaskowy kamień na mojej szyi ? To on pozwala mi z tobą rozmawiać. Moja rozmowa z wodzem kraju Musinary nie trwała długo. Postanowił, że zabierze mnie do szamanki. Tam jej wszystko opowiem. CD nastąpi |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz