Dobrze, minął kolejny dzień, który spędziłam z Yamisem. Od kąd
odnowiliśmy naszą przyjaźń spotykamy się codziennie. Znaczy, jeszcze nie
było takiej sytuacji, żeby to on poszedł po mnie, zawsze ja po niego.
Ale cóż, ważne, że chce się w ogóle ze mną przyjaźnić. Po przespanej
nocy poczułam dokuczliwy głód. Miałam ochotę pójść na polowanie, ale
chęć spotkania się z tym cudownym basiorem była o wiele silniejsza.
Wzięłam więc trochę mięsa, które leżało w rogu jaskini (miało być na
obiad, ale cóż...) i jak zwykle poszłam do jaskini Yamisa. Przed
wejściem poprawiłam grzywkę i zapukałam. Po chwili usłyszałam głos
Melody.
- Proszę!
- Dzień dobry. - weszłam i przywitałam się.
- Cześć Mystery, co tam słychać u Ciebie? - uśmiechnęła się alfa.
- Nic ważnego...- odpowiedziałam. - Jest może Yamis?
- Nie, przed chwilką wyszedł. Powinnien być koło lasu.
- Dziękuję, do widzenia. - pożegnałam się i wyszłam.
Zaczęłam szukać kolegi. Poszłam do lasu, ale nie było go widać. Poszułam
jednak zapach świeżego mięsa, poszłam za nim. Kilka metrów dalej, za
krzakami zauważyłam Yamisa, który właśnie ucztował.
- Cześć. - przywitałam się i podeszłam bliżej.
- Ty mnie wszędzie znajdziesz. - uśmiechnął się leciutko, ale nie przestawał jeść.
- Ta, racja...- usiadłam. - Mogę się przyłączyć?
- Jeśli musisz...- oderwał kawałek mięsa i podsunął mi go pod nos.
- Dzięki...- zabrałam się do jedzenia.
Po kilku minutach zostały już same kości. Przez chwilę nie odzywaliśmy się do siebie, jednak przerwałam tą ciszę:
- Co masz dzisiaj w planach?
- Nic szczególnego. - odpowiedział.
- Tak jak zawsze...? - spytałam obojętnie.
- Dokładnie.
I znów zapanowała cisza. Jednak nie mogłam siedzieć koło swej miłości i w
ogóle się nie odzywać. Muszę sprawić, by zaczął się mną interesować. Do
głowy wpadł mi pewien pomysł. Wykorzystałam chwilę, kiedy basior się
odwrócił i skoczyłam na niego tak, że zturlaliśmy się z górki i mało co
nie wpadliśmy do bajora. Podczas tych wygłupów zaczęłam się śmiać i
słyszałam również cichy śmiech Yamisa, który chyba próbwał powstrzymać.
- Czemu to zrobiłaś? - spytał wstając i się otrzepując.
- A tak...- machnęłam ogonem. - Bo mi się nudziło...Ale przyznaj, że Ci się podobało. - uśmiechnęłam się.
- Nie...No może...Trochę. - odparł.
- Przejdziesz się ze mną?
- Dobrze, ale bez głupich pomysłów.
- Jak sobie życzysz.
I ruszyliśmy przed siebie co chwila wymieniając kilka słów.
- Pamiętasz jak byliśmy szczeniakami? - spytałam.
- Tak, pamietam jak na mnie spadłaś. - zaśmiał się.
- Haha...Ten popis...Nigdy go nie zapomnę.
- A ja nie zapomnę, jak mnie po tym bolały kości. - szturchnął mnie.
- Albo te nasze zabawy...A właśnie, pobawmy się w coś. - zaproponowałam.
- Niekoniecznie...
- Przecież wtedy lubiłeś te zabawy. - uśmiech zniknął mi z twarzy.
- Ale to było kiedyś. Myst, proszę... Już mi mówiłem, dorosłem. Są ważniejsze rzeczy od...
- Każdy może sobie pozwolić na chwilę zabawy. - przerwałam mu.
- Każdy opórcz mnie.
- Zwłaszcza ty. - zatrzymaliśmy się. - Kiedyś byłeś...
- Myst, KIEDYŚ. - przerwał mi. - Czasy się zmieniają. Wilki również.
- Ja się nie zmieniłam. - odparłam stanowczo.
- Ale ja tak i to bardzo. - miałam wrażenie, że chce, bym sobie poszła i dała mu spokój.
- Skoro sam nie chcesz, to muszę Ci trochę pomóc. - uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Ale jak?
- O tak! - i znów na niego skoczyłam.
Jednak teraz droga była prosta i zrobiliśmy zaledwie trzy fikołki.
Wylądowaliśmy na sobie, znaczy, ja na nim. Zaczęłam się śmiać, a on
zachował swoją obojętną minę.
- Znów to zrobiłaś...- powiedział ironicznie.
- No wiem...A teraz zrobię to!
I zaczęłam go łaskotać. A czemu? Sama nie wiem. Chciałam, by tak jak
kiedyś, zaczął się śmiać, miał ochotę do zabaw. Żeby zwracał na mnie
uwagę. Po chwili Yamis nie mógł wydusić z siebie słowa.
- Dobra...Już....Przestań...- mówił przez śmiech, a ja przestałam. - Oj,
przesadziłaś. - nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy bać. Jednak po
chwili na twarzy wilka pojawił się szeroki uśmiech. Yamis odepchnął mnie
i teraz to on na mnie leżał.
- Zemsta...- szepnął.
I tym razem to on zaczął mnie łaskotać. Przez chwilę poczułam, że jego
dawny charakter wraca, że to ten Yamis, w którym się kiedyś zakochałam.
Jednak po chwili przestał i zszedł ze mnie.
- I co? Nie masz ochoty do zabaw?
- Myst...- znów jego obojętna mina wróciła...
<Yamis, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz