Podałem Mystery łapę, aby pomóc jej wstać. Gdy wstała, otrzepała się z kurzu i powiedziała:
- Sorry.
- Nic nie szkodzi... - odparłem smutny.
- Oki.
- Poczekaj...Co robiłaś na drzewie?
- A czy to ważne? - machnęła ogonem. - Jak się nie ma przyjaciół, trzeba samemu się sobą zająć.
- Ty? Nie masz przyjaciół? - spytałem zdziwiony.
- Mam...Dwójkę...Ale Ofi przesiaduje z Tsume, a Yamis...On ma mnie dość.
- zaczęła wchodzić spowrotem na drzewo, ale jakoś tak wyszło, że
położyłem jej łapę na ramieniu.
- Znam to uczucie. - powiedziałem (czemu WTF! ) z troską w głosie.
- Serio? - spojrzała się na niego. - Nie...- tu bardzo ściszyła głos. -
Pewnie tobie wilk, który jest dla Ciebie wszystkim, nie daje kosza.
- I widzisz jak bardzo potrafisz się mylić? Właśnie, że dał, a właściwie dała...
- Tak...? A kogo masz na myśli?
- Ofelia... Tak bardzo się starałem zdobyć jej względy, ale twój brat
potrafi wszystko zepsuć. - na same wspomnienie o Tsume wzdrygnąłem się.
- Ta... Znam to uczucie. - teraz to ona mówiła troskliwie.
- A ty? - zapytałem.
- Co ja?
- Kto tobie dał kosza? - dopytałem.
- Szkoda czasu na gadanie... Pewnie i tak cię to nie interesuje... Pytasz, bo chcesz być miły i tyle.
- A właśnie, że mnie to interesuje. - odparłem. - Chciałbym wiedzieć kto dał kosza Mystery?
- Eh... Yamis. Ma mnie już dość najwyraźniej. - odparła jakby zmęczona całą sytuacją.
- Yamis? No racja... Trudny orzech do zgryzienia. - powiedziałem patrząc
na nią. - Dobra... Nie będę cię katował rozmowami o Yamisie.
- Heh... - chyba pierwszy raz od naszej rozmowy roześmiała się lekko.
- Masz ochotę, gdzieś się przejść? Skoro oby dwoje nie mamy towarzystwa
na dzisiejsze popołudnie. - zapytałem rysując pazurkiem jakieś symbole w
ziemi.
< Mystery, dokończ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz