Minął kolejny dzień, odkąd odnowiłem moją przyjaźń z Ofelią. Ona jest
cudowna, to wilczyca mych snów. Kocham ją. I to nie dlatego, że jest
córką alf. Nawet gdyby nie była, chciałbym z nią być. Tyle tylko, że ten
Picallo też chyba coś do niej czuje. Jeżeli się nie pośpieszę ze swoimi
uczuciami to mi ją zabierze...A tego nie chcę. I znów kolejny problem -
czy ona kocha mnie? Czy to nie za wcześnie? Jak to zrobić? Och Tsume, te
amory nie dają Ci spokoju...Siedziałem sam w jaskini, bo ciocia poszła
na polowanie, a Myst jak zawsze, nie wiadomo gdzie jest. Z tej całej
złości, która rodziła się na myśl o Picallo zacząłem walić łapą w
podłogę i co chwila puszczać iskry. Nie wiem czemu, ale to mnie
uspokajało. Nagle jednak do głowy wpadł mi jeden nieco szalony
pomysł...Jednak Ofelii może on się spodobać i to tak...bardziej. Jak
strzała popędziłem nad wodospad, co chwila łamiąc jakieś gałązki czy
wpadając w pajęczyny, a raz nawet potknąłem się o kamień. No tak, miłość
jest ślepa. Gdy już dotarłem na miejsce użyłem swojej mocy ziemi i
zrobiłem platformę nie daleko brzegu. Potem zacząłem zrywać kwiaty i
ogrodziłem nimi platformę. Następnie, wiedząc, że Ofi lubi, a raczej
kocha wodę, wypaliłem ''fosę'' otaczającą całą platformę i dodatkowo
wypaliłem do niej dojście z jeziora, żebym nie musiał co chwila dolewać
wody. Zajęło mi to z godzinkę, czy dwie, ale po skończonej pracy muszę
przyznać, że jestem zadowolony. Otaczając to miejsce ogniem, który
mogłem kontrolować - żeby nie było intruzów - pobiegłem na polowanie. Po
kilku nie udanych próbach wreszcie udało mi się dociągnąć na miejsce
sarnę, którą położyłem na środku platformy i ozdobiłem jeżynami, które
po drodze zerwałem. No dobrze, jest już wieczór, wspaniała atmosfera,
ale czegoś mi tu brakuje...No tak, Ofelii! Znów jak strzała pobiegłem do
jej jaskini. Myślałem tylko o jednym - o jej szczęściu, o naszym
szczęściu, o tym, że kiedyś będziemy razem...Zatrzymałem się z trzy
metry przed jej jaskinią i co zobaczyłem? Picalla flirtującego z moją
ukochaną! Gapił się w jej piękne oczęta i uśmiechał, całował łapki...Aż
mi się rzygać chciało. Podszedłem do nich.
- Tsume? - Ofelia uśmiechnęła się na mój widok.
- Tsume...? - spytał złośliwie Picallo.
- Ofi, mam dla Ciebie propozycję. - odepchnąłem lekko basiora i przybliżyłem się do wadery. - Przejdziesz się ze mną?
- Chciałabym, ale teraz jestem z Picallo i...
- No właśnie, teraz możesz iść. - przerwał jej ten debil.
- Ale to ważne, proszę, chodź ze mną. - odparłem. - Z Picallo
porozmawiasz innym razem, a czegoś takiego możesz więcej nie przeżyć...
Ofelia patrzyła to na mnie, to na drugiego basiora i w końcu odpowiedziała:
- Dobrze. Picallo, następnym razem...- uśmiechnęła się i zwróciła do mnie. - Gdzie mamy iść?
- Chodź za mną i o nic nie pytaj!
Po tych słowach pobiegłem w stronę wodospadu, a Ofi za mną. Odwracałem
się co chwila i patrzyłem, czy biegnie. Ah, tak pięknie wyglądała jak
jej włosy powiewały na wietrze...Dobrze, Tsume, ogarnij się! Po krótkim
biegu byliśmy na miejscu. Szybko zgasiłem cały ogień, który otaczał
platformę.
- Co tu się stało? - zdziwiła się. - Tsume, tu jest...
- Pozwolisz, że zaproszę Cię na kolację? - przerwałem jej.
<Ofelia, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz