Byłem szczęśliwy - Myst się ode mnie odczepiła! Poszła sobie do jakiegoś
szczeniaka, ja zostałem w rogu. Nie widziałem innych wilcząt, a z nią
się bawić nie będę. Chwilę pomyślałem, pomachałem ogonem, kiedy wpadła
na mnie jakaś samiczka. Miałem na nią warczeć, ale prawdziwy mężczyzna
szanuje kobiety. Spojrzałem się na nią. Miała bardzo ładną, błękitną
sierść, również błękitne włosy i urocze spojrzenie.
- Przepraszam.- powiedziała wstając i trochę pozbywając się włosów z oczu.
- Nie szkodzi. Jestem Tsume a ty? - spytałem.
- Ofelia. Może się pobawimy?
- Ale w co? - wstałem i zacząłem merdać ogonem.
- Hm...w...berka! - krzyknęła, klepnęła mnie w ramię i zaczęła uciekać.
- Ale...? Berek?! Ta zabawa dla dzieci? - straciłem ochotę do zabawy.
Jednak Ofelia tak się na mnie popatrzyła...- No dobrze, to wiej!
I zaczęliśmy gonitwę. Goniliśmy się po całej jaskini, nie zwracając
uwagi, czy biegamy po skałach, czy po żywych istotach. Z nią tak fajnie
się bawiłem...Zapomniałem o tym, że nazwałem to ''dziecinną'' zabawą, bo
przy Ofelii wcale taka nie była.
- Dzieci, po mału. - zaczęła nas uspokajać pani Melody.
- Adrenalina ich bierze. - zaśmiała się moja mama.
- Chyba ADHD. - szepnęła Mystery, ale udawaliśmy, że tego nie słyszeliśmy.
<Ofelia, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz