To był dziwny kamień. Ale jakiś znajomy. Spojrzałam na niego jeszcze raz. Cicho, spokojnie...
- Cześć, co robisz ?! - krzyknął Feuer
Przyznam, że okropnie się wystraszyłam.
- Cicho, próbuję się skupić. Mam wrażenie, że znam ten kamień.
Nie interesowało mnie jak dziwnie to zabrzmiało.To była prawda. Feuer
usiadł i patrzył co robię. Nagle wszystkie wspomnienia z dzieciństwa
powróciły. Wcześniej były zamazane, lecz teraz bardzo wyraźne.
- I jak ? - spytał denerwująco Feuer
- Zamknij się !!!
- Dobra, dobra..Już będę cicho
Widziałam tam moją dawną watahę, moją mamę , tatę ,rodzeństwo i ogólnie
wszystkich. Siebie też. Widziałam to tak jakbym tam była. Tylko rok
temu. Widziałam jak moje rodzeństwo bawi się i biega, a ja siedzę sama
pod drzewem. Nie wiem czemu. Po prostu nie umiałam się z nimi dogadać.
Moja matka była ślepo w nich zapatrzona. To właśnie wtedy wymknęłam się
ze stada i znalazłam ten kamień. Matka nie szukała mnie. Nikt mnie nie
szukał. Wszystkim odpowiadało to, ze w tak licznej watasze jest chociaż o
jednego ,, bachora " mniej. Widząc ich miny, jak się bawią i jak się
nie przejmują tym gdzie wtedy byłam łzy napłynęły mi do oczu. Cała wizja
rozmyła się wraz z kroplą mojej łzy. Chwyciłam kamień w łapę i
pobiegłam do reszty watahy.
CD nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz