Biegłam
najszybciej jak potrafiłam, a miałam wrażenie że koniec tunelu jest
coraz dalej. Wyraźnie widziałam blade światło w oddali. Nareszcie
dotarłam do końca.
- Atlantyda... Wreszcie! Byłam poprostu przeszczęśliwa, już wybiegłam z tunelu, gdy nagle grunt zniknął spod moich łap i jak kamień runęłam w przepaść - w ciemną otchłań pełną wody głęboką na jakieś 0,5 km. Zupełnie jakbym się znalazła w płytkim morzu. Wylazłam z wody i zobaczyłam, że patrzą na mnie jakieś dziwne stworzenia. Jakby wilki z długą sierścią, grzywą i maską. Zaczęłąm uciekać. Biegłam na samym skraju skały. Zza zakrętu naprzeciw mnie wyskoczyły jeszcze 2 takie wilki. Przestraszyłam się, straciłam równowagę i spadłam ze skały. Wylądowałam na skalnej półce i straciłam przytomność. CD nastąpi |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz