Kiedy
straciłam przytomność był późny wieczór. Obudziłam się dopiero rano.
Miałam nadzieję, że tych dziwnych stworów już nie będzie, ale myliłam
się. Stało nade mną 5 wilków. I na dodatek byłam w zupełnie innym
miejscu. Bolał mnie prawy bark. Zraniłam się jak spadłam ze skały. Wilki
mówiły coś do siebie w dziwnym języku. O coś się kłóciły. Co chwilę na
mnie spoglądali, szturchali mnie i brali w łapy mój kryształ. Każdy z
nich miał na szyi taki sam. Wreszcie doszli do porozumienia, ściągneli z
głów maski i okazało się, że to zwyczajne wilki - 4 samce i jedna
samica. Na całym ciele mieli wymalowane niebieskie wzory.
- Kim jesteś i czego chcesz? - spytała wilczyca - Neli, z Watahy Złotych Łez. Niczego nie chcę. Chciałam tylko znaleść Atlantydę. Wiecie gdzie jej szukać? - Skąd to masz? - wskazała mój kryształ. - Znalazłam w jeziorze. - Po co szukasz Atlantydę? - Z czystej ciekawości. Podobno to piękna kraina, mieszkają tam mądrzy ludzie i zwierzęta, i mogą żyć wieki dzięki Sercu Atlantydy, i... - Tylko z ciekawości? - przerwała mi - Tak. Wiesz gdzie jest? - Wstań. - uśmiechnęła się - przed tobą piękna Atlantyda... CD nastąpi |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz